W czwartek pięciosesyjna zmiana wartości sWIG 80 sięgała -8 proc., co stanowi najsilniejszy tego typu spadek indeksu od czasu pamiętnej letniej wyprzedaży akcji z sierpnia 2011 r. Siedem lat temu pięciosesyjna zniżka o równie dużej skali pojawiła się po raz pierwszy 4 sierpnia. Kulminacja ówczesnego gwałtownego spadku nastąpiła 11 sierpnia, ale zanim sWIG zakończył bessę jeszcze dwukrotnie – schodził – już z mniejszą dynamiką – do nowych minimów (pod koniec września i w drugiej połowie grudnia 2011 r.). Jeszcze wcześniejszy przypadek równie silnej pięciosesyjnej zniżki sWIG to październik 2008, a więc okres bezpośrednio po bankructwie banku Lehman Brothers. Wtedy taki jak piątkowy sygnał pojawił się po raz pierwszy 8 października i ta fala paniki kulminowała 27 października. Podobnie jednak jak w 2011 r. na koniec cyklicznej bessy na tym indeksie trzeba było jeszcze poczekać cztery miesiące do lutego 2009. Gdyby z tych dwóch historycznych precedensów próbować wyciągać (naciągać?) jakieś wnioski, to można by szacować, że jakkolwiek lokalna kulminacja obecnej fali wyprzedaży i początek silniejszego odbicia w górę nastąpi jeszcze we wrześniu, to ostatecznego wyczerpania się cyklicznego potencjału spadkowego w tym segmencie rynku można by oczekiwać dopiero w okolicach stycznia 2019 r. W miarę pasuje to do wywiedzionego z cyklu Kitchina (średnio 40 miesięcy) standardowego oszacowania dołka obecnej bessy w okresie luty–maj 2019 r. (40 miesięcy po dołku bessy ze stycznia 2016 r., 80 miesięcy po dołku bessy z czerwca 2012 i 120 miesięcy po dołku Wielkiej Bessy z lutego 2009 r.). Trzy cykle Kitchina o standardowej długości trwają dziesięć lat, co dawałoby jakąś racjonalną podstawę dla „decennial parrern". Dziesięć lat temu dołek cen był w lutym 2009 r., 20 lat temu – w październiku 1998 r.
Dla posiadaczy gotówki obecna wyprzedaż akcji małych i średnich spółek może się okazać w którymś momencie okazją do akumulacji akcji po cenach, które potem nie powtórzą się przez wiele lat. Już teraz podstawowe wskaźniki dla sWIG (cena/zysk 10,7, cena/wartość księgowa 1,14, stopa dywidendy 5,14 proc.) nie wydają się wygórowane, chociaż prawdopodobne jest, że do końca cyklicznej bessy można będzie „wynegocjować" jeszcze lepsze parametry (szczególnie gdyby – co powinno przecież nastąpić w którymś momencie – koniunktura na głównych rynkach akcji ponownie się znacząco pogorszyła). W 2012 r. wartość wskaźnika C/WK zbliżyła się do 0,9, a w 2009 r. spadła poniżej 0,7. Wskaźnik C/Z spadał w tych latach poniżej odpowiednio 10 i 7. Maksimum wartości stopy dywidendy w 2009 r. wyniosło ok. 6,5 proc.
Nominalna wartość sWIG spadła w piątek do najniższego poziomu od czterech lat, co w historii tego indeksu jeszcze się nigdy nie zdarzyło. Nie świadczy to zbyt dobrze o sile tego segmentu rynku (kontrolowany przez globalnych inwestorów WIG20 zachowywał się ostatnio z większą godnością). sWIG spada już od marca 2017 roku, a więc 18 miesięcy. Najdłuższa cykliczna bessa tego indeksu z przeszłości rozegrała się pomiędzy lipcem 2000 a sierpniem 2002, a więc obecnie do rekordu brakuje jeszcze siedem miesięcy.
Wykres względnej siły sWIG 80 do WIG20 od ponad 20 lat poruszał się w obrębie szerokiego kanału wzrostowego. Jego górne ograniczenia (szczyt względnej siły akcji małych spółek) były dotykane we 2016, 2006 i 1997 roku, dolne zaś w latach 2011–2012, 2005 i 2002–2003. Wykres ten po 1,5 roku spadku dotarł jesienią ub.r. do dolnego ograniczenia tego kanału trendu wzrostowego i odbił się od niego (sWIG był od listopada do kwietnia silniejszy od WIG20), ale niepokojące jest to, że obecnie próbuje je przełamać w dół.
Wojciech Białek analityk finansowy