Mocny wzrost liczby zarażonych odnotowany w ostatni weekend w Korei Płd., Iranie, a przede wszystkim we Włoszech sprawił, że inwestorzy przestali traktować epidemię jako problem w dużej mierze ograniczony wyłącznie do terytorium Chin. Szczególnie przykład Włoch unaocznił im, że epidemia może czyhać tuż za rogiem, dotykając ich w sposób bezpośredni lub pośredni (np. mieć wpływ na decyzje wakacyjne). Pokazał też, że koronawirus może się pojawić nagle w dowolnym dużym lub małym kraju. Nie dziwi więc, że reakcją była masowa ucieczka od ryzyka i szukanie bezpiecznych przystani jak złoto, którego notowania znalazły się na nowych siedmioletnich maksimach.

Porównanie sesji do trzęsienia ziemi było zamierzone. Miało prowadzić do fundamentalnego pytania, co dalej? Czy będzie tak jak w filmach Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie? Czy wręcz przeciwnie? Z jednej strony spadki na giełdach wywołane epidemią, jeżeli tylko uwzględnić, jak mocno zaciąży on na wynikach chińskiej gospodarki, wydają się nie tylko zasadne, ale nawet spóźnione o kilka tygodni. Było czymś irracjonalnym, że z wyjątkiem krótkiej realizacji zysków pod koniec stycznia amerykańskie indeksy czy niemiecki DAX rosły, wyznaczając nowe historyczne rekordy, podczas gdy epidemia się rozszerzała.

Jednak jest i druga strona medalu. Przyjmując, że rynki są emocjonalne, a nie racjonalne, i pamiętając o lutowych rekordach Wall Street w cieniu epidemii, dość łatwo sobie wyobrazić, że za chwilę na giełdy wraca optymizm. Chociażby wywołany informacjami, że zbliża się moment kulminacyjny epidemii, a banki centralne z Fedem na czele zdecydują się poluzować politykę monetarną w celu wsparcia gospodarki (notabene obecnie rynek terminowy wycenia prawdopodobieństwo obniżki stóp w USA na 80 proc.).

Jaka jest więc odpowiedź na pytanie o to, co dalej? Niestety, nie ma jej. Doświadczenie podpowiada, że ryzyko dłuższego okresu dekoniunktury na giełdach jest spore. Jednak definitywnie będzie to można stwierdzić najwcześniej za kilka dni, może tydzień. A do tego czasu jedyną racjonalną wskazówką może być analiza sytuacji technicznej na wykresach poszczególnych giełdowych indeksów. ¶