Przede wszystkim dane dotyczące cen konsumpcyjnych mogą nie dawać dokładnego obrazu inflacji. To, co naprawdę miało znaczenie w opublikowanych ostatnio chińskich danych o inflacji, to skok indeksu cen producentów o 13,5 proc. Te wyższe koszty mogą w pewnym momencie zostać przerzucone na konsumentów.
Niektóre przyczyny wyższej inflacji mają charakter globalny. Wyższe ceny surowców i energii, ograniczenia podaży spowodowane niedoborem półprzewodników i innych materiałów – wszystko to przekłada się na presję inflacyjną. Inne przyczyny mają charakter lokalny. Mam na myśli zjawiska pogodowe, niedobory węgla i racjonowanie energii w Chinach czy wyższe ceny gazu ziemnego w Europie. Ale odczyty są takie same, jeśli nawet są nierównomiernie rozłożone. Inflacja wszędzie rośnie. Nie oznacza to jednak, że banki centralne stoją przed tym samym dylematem. Można zauważyć, że zaostrzenie polityki monetarnej i zmniejszenie popytu będą miały niewielki wpływ na ceny ropy, otwarcie nowych koreańskich fabryk chipów czy brak wiatru do generowania czystej energii na północy Anglii. Tym, co może martwić, jest „uporczywość" wysokiej inflacji, którą przestaje się już określać jako przejściową. Może się ona stać samospełniającą, jeśli gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa dostosują swoje zachowanie do tej nowej normy. A jeśli bankierzy centralni nie mogą uspokoić opinii publicznej i rynków finansowych, powtarzając, że inflacja jest przejściowa, muszą zacząć działać. Tak więc Fed rozpoczął stopniowe wycofywanie się z programu skupu aktywów, a Europejski Bank Centralny spowalnia skup obligacji.
Inna jest sytuacja w Chinach, gdzie bank centralny wydawał się gotowy, aby złagodzić cios spowalniającej gospodarki, obniżając obowiązkowe rezerwy banków lub obniżając stopy procentowe. Gdy gospodarce grozi pęknięcie nieruchomościowej bańki, która napędzała chiński wzrost w ciągu ostatnich dziesięcioleci, bank centralny staje przed dylematem związanym z inflacją. Z drugiej strony w Europie i USA luźniejsza polityka monetarna wdrożona w celu radzenia sobie z bezprecedensowym szokiem koronawirusowym w 2020 roku była nie tyle bodźcem, ile rodzajem pierwszej pomocy. I istnieją podstawy do zaprzestania stosowania kroplówki, gdy gospodarki ponownie rosną w szybkim tempie. Niemniej wydaje się, że szczyt odczytów inflacji w globalnej gospodarce jest jeszcze przed nami, i należy mieć nadzieje, iż jesteśmy jednak bliżej jej szczytu, a banki centralne nie będą zmuszone podejmować drastycznych decyzji. ¶