W porównaniu z wtorkiem obligacje oferowały kilkanaście punktów bazowych więcej, a w skali tygodnia papiery dziesięcioletnie przeceniły się już łącznie o blisko 80 punktów. Ruch postrzegany początkowo jako realizacja zysków przybrał na sile i trwa, bez przerwy, już siedem sesji z rzędu. W efekcie już niemal w połowie skonsumowane zostały potężne zyski wypracowane przez papiery skarbowe w drugiej połowie lipca. Słabną nadzieje na to, że uwzględniane w wycenach zacieśnianie polityki pieniężnej i nadciągające spowolnienie gospodarcze pozwolą w prosty sposób wygrać z inflacją. Rosną za to obawy, że napięcia na rynku gazu, węgla i uprawnień do emisji wywołają w kolejnych miesiącach potężny wzrost kosztów produkcji i nową falę presji na podwyższanie cen detalicznych. Zarówno towarów ze stosunkowo sztywnym poziomem konsumpcji, jak energia, żywność i leki, ale również i tych o popycie dyskrecjonalnym, w ramach efektów dostosowujących ceny do kosztów wytworzenia. Dostawcy energii rozpoczęli już kolejną aktualizację stawek za energię elektryczną dla odbiorców biznesowych. Te od października będą już blisko pięć razy wyższe niż na początku roku. Taki scenariusz oznaczałby ponowny wzrost ryzyka odkotwiczania oczekiwań inflacyjnych. To z kolei może zmuszać bank centralny do kontynuowania jastrzębiej retoryki i uwiarygodnienia jej dalszym zacieśnianiem polityki pieniężnej.