Przed zaplanowanym na środowy wieczór posiedzeniem FOMC krajowe obligacje traciły na wartości. Po godzinie 15 papiery OK0724 wyceniano z rentownością 6,79 proc., seria DS0727 oferowała 6,17 proc.a a DS0432 5,83 proc. To około 10 punktów bazowych więcej niż we wtorek. Wygląda na to, że część inwestorów zdecydowała się na realizację zysków po trwającym ponad miesiąc rajdzie. Rentowność dziesięciolatek pozostaje jednak nadal o ponad 200 punktów bazowych niższa niż w połowie czerwca. Publikowane w ostatnich dniach dane potwierdziły nadchodzące spowolnienie gospodarcze. W czerwcu, trzeci miesiąc z rzędu, miesięczna wartość produkcji przemysłowej spadała. Gorzej wyglądała sprzedaż detaliczna i płace, które przestały nadążać za inflacją. Dynamika najszerszej miary podaży pieniądza była ujemna i najsłabsza, licząc od 2018 r. Taki obraz schodził oczekiwania na kolejne, duże podwyżki stóp w Polsce, bo członkowie Rady Polityki Pieniężnej mogą być bardziej ostrożni z dalszym schładzaniem gospodarki. Taka perspektywa dała solidnie zarobić posiadaczom stałokuponowych obligacji. 200-punktowy ruch na rentowności dziesięciolatki oznacza wzrost jej ceny aż o 12 proc. Nic dziwnego zatem, że przed kolejnym wzrostem kosztu pieniądza za oceanem i być może znów jastrzębią wymową posiedzenia pojawili się sprzedający. Dodatkowo, na czwartek Ministerstwo Finansów zaplanowało przetarg obligacji.