W II kwartale duże emisje obligacji właściwie zniknęły z rynku. Tylko kilka przekroczyło wartość 100 mln zł, przy czym żadna z nich nie została przeprowadzona przez spółki notowane na Catalyst. W gronie 15 największych emisji obligacji korporacyjnych (po wykluczeniu podmiotów leasingowych, faktoringowych i banków) znalazły się trzy emisje publiczne przeprowadzane na podstawie prospektów i adresowane do inwestorów indywidualnych.
W II kwartale wartość przeprowadzonych emisji obligacji korporacyjnych wyniosła 1,37 mld zł i była o 61 proc. niższa niż rok wcześniej i o 57 proc. niższa niż w I kwartale. Przy czym zwykle to właśnie II kwartał jest okresem największego rozkwitu rynku – emitenci chcą zdążyć z emisjami przed wakacjami i zapewnić sobie finansowanie na resztę roku. Wynik II kwartału jest najsłabszy od II kw. 2020 r., kiedy gospodarka zapadła się pod ciężarem restrykcji związanych z covidem – wynika z danych Obligacje.pl. Innymi słowy – rynek jest tak słaby jak w okresie, w którym czynne były właściwie tylko sklepy spożywcze i apteki. Z tym że teraz obostrzeń nie ma.
Jest drogo i nikt nie ma pieniędzy
Sytuacja na pierwotnym rynku obligacji przypomina tę znaną w całej gospodarce – nagle zrobiło się drogo i pieniędzy zaczyna brakować. Drogo jest oczywiście dla emitentów, którzy mogą wcale nie być zainteresowani plasowaniem długu, za który będą musieli płacić dwucyfrowe kupony. Jeśli masz koszt finansowania na poziomie 11 proc., twoja marża musi być znacznie wyższa, potrzebny jest przecież margines na ewentualny dalszy wzrost oprocentowania. Warto zwrócić uwagę, że emitenci chętnie sięgali po finansowanie inne niż w złotym, oczywiście, o ile mogli sobie na to pozwolić. Koszt odsetkowy jest w takim wypadku wyraźnie niższy. Ale nie jest to też nic nowego.
Po drugiej stronie rynku fundusze dłużne przeszły kurację odchudzającą. Z tłustych kotów, których aktywa rosły, a wysiłek wkładany w zarządzanie był minimalny (co widać po portfelach większości z nich), zostały chudziny. Aktywa funduszy obligacji korporacyjnych spadły z 15,7 mld zł do 10,7 mld zł między wrześniem i majem. To spadek o jedną trzecią. Umorzenia dotykają także inne kategorie funduszy dłużnych, które uzupełniały portfele papierami korporacyjnymi. Konieczność odbudowy poduszek płynnościowych nie pozostawia im wyboru – zaangażowanie w papiery korporacyjne musi zmaleć.