Można powiedzieć, że paradoksalnie to MCI radzi sobie dobrze z tym zagadnieniem. Paradoksalnie, ponieważ uzyskanie płatności ze sprzedaży spółek portfelowych jest procesem długotrwałym, znacznie bardziej niż np. sprzedaż mieszkań czy dóbr szybkozbywalnych. Ten ostatni to kamyczek do ogródka Zakładów Mięsnych Henryk Kania, które wobec braku możliwości przeprowadzenia emisji refinansującej chcą uzyskać od obligatariuszy zgodę na przełożenie terminu spłaty zapadających w czerwcu obligacji, choć wydawałoby się, że wyciągnięcie środków z kapitału obrotowego dla takiej firmy jak producent wędlin powinno być łatwiejszym zadaniem niż sprzedaż np. akcji operatora płatności kartami.

Nie tylko Z.M. Henryk Kania mają ten problem. Od blisko roku OT Logistics negocjuje z wierzycielami zawarcie nowych warunków spłaty obligacji (wydłużenie terminów), na razie osiągając tylko krótkoterminowe przesunięcia.

Znacznie lepiej z obsługą obligacyjnych płatności radzą sobie firmy z branży windykacyjnej. Best i Kancelaria Medius praktycznie od roku nie prowadzą inwestycji, byle zrobić zapas gotówki przed nachodzącymi wykupami. Warto też zwrócić uwagę na podejście do kwestii płynności deweloperów – zapasy gotówki zwykle są w ich przypadku monstrualne, a emisje refinansujące realizowane nawet z rocznym zapasem względem terminów zapadalności starszych serii.