Popularność tzw. obligacji oszczędnościowych rośnie w ekspresowym tempie od 2017 r. Przyczynia się do tego poprawiająca się sytuacja gospodarstw domowych, ale też rosnąca inflacją. W połączeniu z rekordowo niskimi stopami procentowymi sprawia ona, że realne oprocentowanie lokat w bankach jest od trzech lat jest niemal nieprzerwanie ujemne.
W całym 2019 r. inwestorzy detaliczni kupili obligacje skarbowe za niemal 17,3 mld zł, po 12,7 mld zł w 2018 r. i 6,9 mld zł rok wcześniej. Dotychczasowy miesięczny rekord sprzedaży został ustanowiony w październiku ub.r., gdy wyniosła ona blisko 2 mld zł.
Wpływ inflacji na skłonność Polaków do inwestowania w obligacje skarbowe widać w strukturze ich sprzedaży. W styczniu niemal 46 proc. udział w sprzedaży obligacji oszczędnościowych miały papiery czteroletnie, które mają zmienne oprocentowanie, gwarantujące stopę zwrotu powyżej inflacji. Za kolejnych 12,6 proc. sprzedaży odpowiadały papiery 10-letnie, które także mają oprocentowanie powiązane z inflacją. Łącznie udział 4- i 10-latek w sprzedaży wyniósł 58,3 proc., najwięcej od co najmniej 2014 r.
Jeszcze 2019 r. w strukturze sprzedaży obligacji detalicznych dominowały papiery krótkoterminowe: trzymiesięczne, dostępne od 2017 r., oraz dwuletnie. Łącznie ich udział w popycie ma dług rządu wynosił niemal 50 proc., a w styczniu br. już 40 proc. Obie serie obligacji mają stałe oprocentowanie, które obecnie wynosi – odpowiednio – 1,5 i 2,1 proc. To oznacza, że w ujęciu realnym obligacje te przynoszą straty.