W ciągu trzech kwartałów bieżącego roku Spravia – bo tak nazywa się od niedawna deweloper przejęty od Budimeksu Nieruchomości przez konsorcjum Cornerstone i Crestylu – sprzedała klientom indywidualnym 1162 mieszkania, o 3 proc. mniej niż rok wcześniej. W samym III kwartale zawarła 277 umów, o 28 proc. mniej niż rok wcześniej i 29 proc. mniej kwartał do kwartału. Tendencja na szerokim rynku w III kwartale br. to wzrost rok do roku i spadek wobec rekordowego II kwartału br. Czy te rynkowe rezultaty to bardziej kłopot z uzupełnianiem oferty, czy widać może jakieś oznaki zmniejszenia rozgrzanego popytu?
– Niższa sprzedaż w III kwartale jest wynikiem problemów deweloperów z uzupełnianiem oferty – obserwujemy mniejszą podaż i rosnące ceny mieszkań – mówi Damian Kapitan, prezes Spravii. – Szybsze wprowadzanie nowych lokali do sprzedaży mogłoby zmienić tę sytuację. Tu jednak nie wszystko zależy od deweloperów. Jesteśmy uzależnieni od decyzji administracyjnych. Na sprzedaż mieszkań patrzymy całościowo. Od początku roku znaleźliśmy nabywców indywidualnych na 1162 lokale, a prawie 2,5 tys. sprzedaliśmy klientowi instytucjonalnemu, funduszowi Heimstaden Bostad. To olbrzymia liczba i wielkie zadanie dla naszego zespołu realizacyjnego – dodaje.
Trudniej o grunty
Zdaniem menedżera koniunktura na rynku detalicznym jest wciąż bardzo dobra.
– Dodatkowo w dużych miastach, czyli tam, gdzie koncentrujemy naszą działalność, popyt nie jest zagrożony – wręcz przeciwnie. Mamy i będziemy mieli do czynienia z problemem podaży. Pamiętajmy o strukturalnym niedoborze mieszkań w Polsce oraz o tym, że znaczna część zasobów jest w bardzo niskim standardzie, a ludzie dążą do poprawy warunków. Co więcej, cały czas obserwujemy naturalny trend migracji zarobkowej do największych aglomeracji – mówi Kapitan.
Co z kosztami budowy? – Po gwałtownym wzroście obserwowanym w pierwszej połowie roku ceny usług i materiałów się ustabilizowały. Zapewne będą kolejne podwyżki, ale związane już ze wzrostem inflacji – mówi prezes.