Nic nie zapowiadało, by poniedziałkowa sesja była dla producenta rękawic tak druzgocąca w skutkach. Na otwarciu notowań kurs akcji Mercatora wyniósł 410 zł, a po dwóch godzinach za walory płacono już tylko 340 zł. Później cena wzrosła i po południu kształtowała się w przedziale 350–360 zł. Inwestorzy wystraszyli się analizy o globalnym rynku lateksowych rękawiczek, na którym działa Mercator, przygotowanej przez bank inwestycyjny JP Morgan.
Autorzy raportu przewidują, że wraz ze zwiększaniem się dostępności szczepionki na koronawirusa można oczekiwać spadku cen rękawic w drugiej połowie 2021 r. Ustabilizowała się także liczba przeprowadzanych testów na świecie, co oznacza zahamowanie popytu. Analitycy z JP Morgan przewidują, że od początku drugiej połowy 2021 r. ceny rękawic będą tanieć kwartał do kwartału. Rosną także koszty surowców, jak również koszty pracy, co w efekcie może doprowadzić do zmniejszenia rentowności w rzeczywistości popandemicznej. Dodatkowo od czerwca tego roku w Malezji, jednej z kolebek produkcji rękawic jednorazowych, wiele firm zdecydowało się przebranżowić. Postawiły na produkcję rękawic, co przełożyło się na zwiększenie globalnych możliwości produkcyjnych o 26 mld sztuk rocznie. Tak gwałtowny wzrost podaży może przełożyć się w długim terminie na nadwyżkę produkcji, która znacznie przekracza zwiększony większą świadomością higieny popyt.
Również krajowi analitycy są sceptyczni co do przyszłości rynku rękawic lateksowych. Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ, w ostatniej rekomendacji obniżył cenę docelową akcji Mercatora z 653,1 zł do 476 zł przy kursie wynoszącym 450 zł. I wskazał, że problemem spółki będzie spadający popyt na rękawice wraz z rozwojem sytuacji ze szczepionkami na koronawirusa oraz słaby złoty w stosunku do USD i tajskiego bata, co jest o tyle istotne, że w Tajlandii znajduje się fabryka należąca do Mercatora.
Szacunkowy wynik netto spółki za 2020 r. ma wynieść ponad 1 mld zł, odrobinę lepiej będzie w 2021 r. W 2022 r. zysk netto ma spaść poniżej poziomu 0,5 mld zł.