20 lat temu trzy czwarte swoich pieniędzy w banku Polacy trzymali na lokatach. Dziesięć lat temu było to już tylko 45 proc. Obecnie ten udział spadł, jak wynika z wyliczeń Expandera, do najniższego poziomu w historii – 39 proc. Wiele wskazuje na to, że dużo gorzej niż dziś już nie będzie. Oprocentowanie depozytów spadło bowiem już do takiego poziomu, że klientom nie opłaca się trzymać pieniędzy na lokatach. Zauważyły to banki i wprawdzie powoli, ale podwyższają oprocentowania niektórych lokat. A wiele wskazuje, że oficjalne stopy procentowe pójdą w górę wcześniej niż się do tej pory spodziewano. A podwyżki zwykle zachęcały do korzystania z lokat: w roku 2008 i latach 2011–2012 podbiły udział lokat z ok. 45 do ok. 55 proc.
Lepszy niski zysk
Trzymanie pieniędzy na nieoprocentowanych kontach przynosi ich właścicielom straty większe niż ponoszone na niskooprocentowanych lokatach terminowych. Załóżmy, że odkłada się po 200 zł miesięcznie. Wpłacenie takiej kwoty na lokatę czy konto oszczędnościowe teoretycznie może wydawać się nieopłacalne. Odsetki po miesiącu wyniosą bowiem zaledwie 41 groszy. Jednak w długim okresie będą znacząco wyższe. Oszczędzając po 200 zł miesięcznie przez 30 lat, to łączna kwota odsetek wyniesie aż 40 977 zł. Trzymając te oszczędności na nieoprocentowanym rachunku, te pieniądze oddaje się więc w prezencie bankowi.
Biorąc pod uwagę prognozy mówiące, że w przyszłym roku mogą wzrosnąć stopy procentowe, nie opłaca się wybierać dziś kilkuletnich lokat z oprocentowaniem stałym. Lepiej pozostać przy maksymalnie półrocznych lub długoterminowych, ale z oprocentowaniem zmiennym – radzi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jeśli dla kogoś aktualne oprocentowanie lokat wydaje się za niskie, to może skorzystać z innych produktów, które dają wyższe odsetki np. obligacji przedsiębiorstw.
Przewaga struktur
Nad obligacjami korporacyjnymi przewagę mają certyfikaty strukturyzowane. Ryzyko niewypłacalności emitenta, ze względu na rozmiary instytucji emitujących, jest bardzo ograniczone. Certyfikat daje szansę uzyskania zysku kilkakrotnie wyższego niż zyski z lokaty, nawet rzędu kilkunastu procent. To więcej niż zysk z obligacji korporacyjnych czy funduszy obligacji.
Mówi się o nich również trackery (dlatego, że naśladują zachowania instrumentu bazowego, od którego zależy wartość inwestycji). – Taki punkt odniesienia może stanowić indeks giełdowy (Nasdaq, DAX), określona grupa akcji (spółki technologiczne, biomedyczne), surowiec (złoto, kakao, soja), grupa surowców (metale szlachetne, surowce rolne) albo kurs waluty – tłumaczy Dorota Seń, ekspertka BGŻOptima. W bankach certyfikaty strukturyzowane dostępne są w ramach subskrypcji na organizowane regularnie emisje. Klient z góry zna maksymalny okres inwestycji (zazwyczaj od minimum 12 miesięcy do 3 lat) oraz warunki, na jakich kalkulowany będzie jego zysk. To, ile zarobi na swojej inwestycji zależy od odczytów wartości bazowego indeksu w tzw. dniach obserwacji. Dla każdej emisji są one ustalane indywidualnie.