Do końca 2022 roku największy wpływ na rozwój gospodarczy Polski będą miały głęboka recesja w UE oraz długi powrót do poziomu PKB z 2019 roku. Wśród czynników krajowych, oprócz widma bankructw przedsiębiorstw, zwiększenia się bezrobocia i spadku inwestycji, dużą obawę budzi wzrost kosztów podatkowych i parapodatkowych oraz możliwy kryzys finansów publicznych. Z punktu widzenia stabilności polskiego systemu finansowego wyjątkowo irracjonalnym rozwiązaniem jest obciążanie podatkiem bankowym nowo udzielanych kredytów w okresie kryzysu gospodarczego – to główne wnioski z raportu „Makroekonomiczne wyzwania i prognozy dla Polski" przygotowanego przez Europejski Kongres Finansowy na podstawie prognoz 35 ekspertów z Polski i z zagranicy. Eksperci, w kontekście przyszłości polskiego systemu finansowego w Polsce do 2022 roku, zauważają również problem nadmiernego obciążenia fiskalnego sektora bankowego, które znacząco zmniejsza efektywność transmisji programów rządowych do gospodarki realnej. Wyjątkowo irracjonalnym rozwiązaniem jest obciążanie podatkiem bankowym nowo udzielanych kredytów w okresie kryzysu gospodarczego.
Zdecydowana większość specjalistów EKF negatywnie ocenia politykę NBP, zwłaszcza nazbyt radykalną obniżkę stóp procentowych, która może wywołać skutki odwrotne od zamierzonych, a w szczególności może zniszczyć wartość małych banków (głównie spółdzielczych) i zwiększyć stopień koncentracji (monopolizacji) sektora bankowego w Polsce. Negatywnie z punktu widzenia stabilności i efektywności systemu finansowego oceniany jest również nadmierny udział państwa w sektorze bankowym. Wymienione wyżej zagrożenia powodują, że stopa zwrotu z kapitału własnego (ROE) i wartość rynkowa banków od kilku lat spadają, a obciążenia podatkowe rosną. Spadek atrakcyjności inwestycyjnej banków oznacza, że w sytuacji kryzysowej i potrzeby ich dokapitalizowania, jedynym źródłem kapitału będą podatnicy. Część ekspertów zwraca uwagę na pilną potrzebę zredukowania kosztów ryzyka prawnego związanego z narastającym w br. problemem kredytów hipotecznych powiązanych z walutami obcymi (szczególnie z CHF).
Odsetki wciąż malutkie
Co to wszystko oznacza dla deponentów? Z jednej strony banki muszą szukać źródeł dochodów - co oznacza zwiększanie opłat i utrzymywanie niskiego oprocentowania depozytów. Z drugiej strony są i takie, które tych depozytów (i klientów) jednak potrzebują - w grudniu Idea Bank podniósł oprocentowania swoich sztandarowych lokat dla nowych klientów. Jednak przewidywanie, co w 2021 roku zrobią banki na polu depozytów przypomina wróżenie z fusów - zbyt wiele jest niewiadomych. Również po stronie klientów, którzy mimo niskiego oprocentowania wciąż trzymają pieniądze w bankach - przypomnijmy, że 72 proc. aktywów polskich gospodarstw domowych stanowią depozyty. Jednak najnowsze informacje nie są dla deponentów dobre. - Obecny poziom stóp procentowych jest właściwy i najlepiej odpowiada obecnej sytuacji. Jednak w pierwszym kwartale następnego roku możliwe jest dalsze obniżenie stóp. Prowadzimy w NBP odpowiednie analizy możliwych okoliczności i potencjalnych skutków takiego obniżenia – powiedział w wywiadzie dla Obserwatora Finansowego prezes NBP Adam Glapiński. Czy stopy spadną do zera? Czy będą ujemne, tak jak w strefie euro? Od 11 czerwca 2014 roku Europejski Bank Centralny stosuje ujemne oprocentowanie wobec środków zgromadzonych przez banki komercyjne na depozycie. Najpierw było to -0,1 proc., obecnie -0,5 proc. Czy w tej sytuacji będzie jak w roku 2020, kiedy to w ciągu trzech kwartałów oszczędności gospodarstw domowych zgromadzone na bankowych depozytach wzrosły według danych KNF do 986,7 mld zł? Oznaczało to, iż w ciągu 12 miesięcy Polacy zwiększyli poziom swoich oszczędności o ponad 10 proc. Z najnowszego raportu Związku Banków Polskich InfoKREDYT wynika natomiast, że według zdecydowanej większości pytanych okres pandemii zwiększył zarówno potrzebę oszczędzania, jak i ograniczania wydatków. Jednakże mimo wyższego zabezpieczenia aż 48 proc. Polaków wskazuje, iż od początku pandemii stan ich finansów się pogorszył.
Pandemia i wynikające z niej ograniczenia aktywności ekonomicznej w minionym roku mocno wpłynęły na decyzje finansowe Polaków. Aż 35 proc. Polaków wskazuje, iż obecna sytuacja zwiększa ich skłonność do oszczędzania. Ponadto niespełna co trzeci pytany podkreśla, iż w związku z bieżącą sytuacją ogranicza drobne domowe wydatki (29 proc.), a co piąty zrezygnował także z większych inwestycji, takich jak zakup samochodu lub mieszkania. Wygląda na to, że banki mogą – przynajmniej z tego powodu – spać spokojnie.