Niski odczyt marcowej inflacji nie wzbudził rynkowej euforii. Roczna dynamika znalazła się poniżej celu NBP, ale kolejne miesiące przyniosą już wyższe odczyty. Ostatnie dni dały kilkanaście punktów mniej na krótkich kontraktach terminowych, ale dłuższe stopy i rentowności wzrosły. Bank centralny nie jest przekonany do obniżania stóp, zatem wysoko ustawiona stopa zmienna kontraktów daje dodatnie przepływy odsetkowe i kusi, by płacić niżej wycenioną stopę stałą. W efekcie kontrakt pięcioletni wyceniano prawie 10 pkt wyżej niż tydzień temu. Kilka pkt baz. więcej oferowały też stałokuponowe obligacje. Popyt zgłoszony na ostatnich aukcjach był niższy niż w pierwszych miesiącach roku i potwierdził nasycenie podażą. W I kwartale resort finansów sprzedał na rynku krajowym obligacje za blisko 77 mld zł oraz dodatkowo na rynkach zagranicznych za równowartość około 48 mld zł. Ponad połowa potrzeb pożyczkowych jest sfinansowana, ale niższa inflacja stawia pytania o realizację dochodów z podatków pośrednich i ostateczną wielkość emisji długu. Przyjęta w ustawie budżetowej średnioroczna inflacja to aż 6,6 proc. Tymczasem I kwartał to średnio 2,8 proc. Różnica może wymagać nowelizacji budżetu. Obligacji nie powinno wtedy zabraknąć. Na kwiecień zaplanowano dwa przetargi regularne o wartości do 19 mld zł i jedną zamianę. Na cały II kwartał sześć przetargów z maksymalną podażą 55 mld zł oraz trzy przetargi zamiany.