Niższe ceny długu skłoniły część inwestorów do zakupów. Były one jednak zbyt małe, by powalczyć o umocnienie większe niż 3–5 pkt baz. Rentowności pozostają więc nadal o około 10 pkt baz. wyższe niż tydzień temu. To efekt wycenianych na prawie 1 proc. PKB, zapowiadanych przez rząd na nieodległą przyszłość, działań fiskalnych wspierających konsumpcję oraz wtórujących mu propozycji przedstawianych przez partie opozycyjne. Przedwyborcza gorączka zaczęła się dużo wcześniej niż zwykle i potrwa aż do października.

Większą skłonność do wspierania podatników, zwiększania wydatków i ograniczania dochodów należy rozpatrywać w dwóch aspektach. Po pierwsze, oznacza to większe wyzwania dla budżetu państwa, być może większe potrzeby pożyczkowe i większą podaż długu. W odniesieniu do zmian proponowanych przez rząd dopiero jednak w kolejnym roku – tegoroczne potrzeby pokryte są już w ponad 80 proc., więc krótkoterminowo nie jest to wyzwanie. Drugi aspekt to wpływ takiej stymulacji na inflację. Ta mierzona wskaźnikiem CPI zaczęła wyraźnie spadać, ale nadal pozostaje wysoka. Co więcej, miesięczna dynamika inflacji bazowej nadal jest mocna. Stymulacja fiskalna może spowalniać dojście do celu inflacyjnego i odsunąć w czasie decyzję o obniżkach stóp procentowych.