Środowy handel przyniósł delikatny wzrost rentowności krajowych obligacji. Wzrósł apetytu na ryzyko. Zamykanie pozycji na długu skarbowym i jego przecena widoczne były zarówno w Polsce, jak i na rynkach bazowych. Inwestorzy znów skupili się na walce z inflacją i perspektywach kolejnych podwyżek stóp procentowych.

Mimo rosnącego napięcia w sektorze bankowym na wzrost kosztu pieniądza o 50 pkt baz. zdecydował się w ub. czwartek ECB. Na środowy wieczór zaplanowano decyzję Fedu i tu też wróciła wiara w podwyżkę, znów o 25 pkt baz. Decyzja nie jest jednak oczywista, bo fala strachu, która przeszła przez rynek w ostatnich dniach, sama w sobie jest już zacieśnianiem dostępu do finansowania.

Z drugiej strony napięcia rozładowano bardzo szybko i w krótkim terminie nie wpływają one na kondycję konsumenta i rynek pracy. A ten pozostaje mocny i ciągle stwarza warunki do przenoszenia wyższych kosztów na finalnych klientów. To nie ułatwi sprowadzenia inflacji do celu i może uniemożliwić realizację scenariusza obniżania stóp procentowych, w który niektórzy zaczęli bardzo mocno wierzyć. Tymczasem hurtową skarbową obligację trzyletnią wyceniano w środę po południu rentownością 5,88 proc., a więc wyraźnie poniżej stopy referencyjnej, poniżej oczekiwanych do końca roku odczytów inflacji i dochodowości oferowanej przez obligację detaliczną.