Przed zamknięciem

Publikacja: 02.03.2007 15:01

Na załamanie cen akcji na GPW złożyło się kilka czynników i na pewno

wiodącym motywem nie była sezonowość zmian wartości indeksów. Warto jednak

odnotować fakt, że nieudany poniedziałkowy test szczytów hossy był

jednocześnie zakończeniem najlepszego dla rynku akcji trzymiesięcznego

okresu wynikającego z modelowego przebiegu (średnia tygodniowa) wartości

indeksu WIG20 z ostatnich 12 lat. Skala korekty tego wzrostu była oczywiście

wyjątkowa i wyraźnie odbiegająca od modelu na niekorzyść byków. Dla

pocieszenia można jednak dodać, że z tej sezonowości wynika ponowny test

rekordowych poziomów i to już w kwietniu. Oczywiście tylko po to, by przeżyć

kolejną korektę w okolicach maja/czerwca.

Po takim tygodniu rozmawianie o szczytach hossy zabrzmiało może trochę zbyt

optymistyczne, ale fakt faktem, że osobiście nie widzę na razie zbyt wielu

podobieństw do zeszłorocznej wyprzedaży zabierającej aż 1/4 wartości indeksu

WIG20. Nieco za wcześnie na taki niedźwiedzie orgie. Niewątpliwie wspólnym

elementem z zeszłoroczną majową wyprzedażą są tutaj ogromne emocje

giełdowych inwestorów, ale jednocześnie należy pamiętać, że w tamtym okresie

rynkowe otoczenie było diametralnie inne. Po pierwsze uzależnienie GPW od

zagranicznych funduszy inwestycyjnych było znacznie mocniejsze. Każde

impulsy, bądź to ze strony danych makro, rynku walutowego, czy choćby

polityki pieniężnej (nie tylko w Polsce) były silnie odwzorowywane na

lokalnym rynku akcji. Do tego tamta przecena odbywała się w otoczeniu

spadających cen surowców (spadek 10 proc. indeksu CRB od 11 maja w przeciągu

miesiąca), co ma bardzo negatywny wpływ na postrzeganie wszystkich rynków

wschodzących przez globalne fundusze. Tym razem polskie indeksy wspinały się

na nowe szczyty hossy wspierane wyłącznie przez rodzimy kapitał (od wielu

tygodni środki zachodnich funduszy odpływały z Polski), a do tego rynek

surowców od połowy stycznia wspierał emerging markets (znowu 10 proc zmiana

indeksu CRB, tyle tylko, że tym razem wzrost). Zeszłoroczna majowa przecena

nie przestraszyła uczestników TFI i trudno sobie wyobrazić, by nawet tak

dramatyczny tydzień miał spowodować masowe umarzanie jednostek. Na razie

skala spadku głównych indeksów (choć już nie dynamika) dorównuje jedynie

korekcie z przełomu roku, a po tamtym spadku o uciekaniu z funduszy nikt

nawet nie wspominał.

Oczywiście nie podważam przy tym ostatniej przeceny na emerging markets.

Oderwanie od fundamentów uzasadniałoby nawet jej pogłębienie. Na razie

jednak oczekiwałbym, że gdy w przyszłym tygodniu kurz wyprzedaży nieco

opadnie, a inwestorzy przestaną kierować się emocjami, wraz z pozostałymi

emerging markets unikniemy powtórki z maja zeszłego roku. MP

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?