sierpnia rynki przeszyła informacja o trudnościach z wypłacalnością funduszy należących do Frankfurt Trust oraz BNP Paribas - największego francuskiego banku. Powstało zagrożenie, że również inne instytucje finansowe mogą mieć problemy z płynnością Aby temu zapobiec kilka banków centralnych podjęło decyzje o interwencjach. Między 9 a 14 sierpnia udzieliły one ponad 350 mld dolarów preferencyjnych pożyczek. Najwięcej udostępnił ich Europejski Bank Centralny- ponad 210 mld USD. Mimo tych kroków w kolejnych dniach nie milkły spekulacje na temat tego, że na skutek kryzysu zapoczątkowanego w sektorze ryzykownych pożyczek mieszkaniowych może ucierpieć światowa gospodarka. Jeszcze kilka razy odnotowywany był powrót awersji do ryzyka, masowe zamykanie transakcji opartych na carry trade, na czym zyskiwały amerykańskie obligacje (spadek ich rentowności z 4,8% na początku miesiąca do 4,5% na koniec) i dolar, jak również japoński jen.
Inwestorzy wciąż oczekiwali na sygnał, który mógłby wskazać kierunek rynkowych trendów. Za drogowskaz traktowane były często wypowiedzi przedstawicieli ECB oraz FED. Na początku miesiąca instytucje te decydowały o wysokości stóp procentowych. Koszt pieniądza w strefie euro oraz w Stanach Zjednoczonych zgodnie z oczekiwaniami został pozostawiony bez zmian, dlatego najważniejsze dla rynków stały się wystąpienia szefów tamtejszych banków centralnych J.C. Tricheta oraz B. Bernanke. Stwierdzili oni, że w dalszym ciągu najistotniejszym czynnikiem decydującym o sposobie prowadzenia przez nich polityki monetarnej będzie utrzymanie inflacji na odpowiednim poziomie. Prezes FED-u zaznaczył jednak, że kłopoty rynku hipotecznego w USA mogą wpływać na spowolnienie tamtejszej gospodarki. Jeszcze kilka razy w swych wystąpieniach wracał on do tej kwestii. W drugiej połowie miesiąca padły z jego strony zobowiązania, że podejmie wszelkie kroki, by ratować Stany Zjednoczone od ewentualnego kryzysu. Rozbudziło to nadzieje rynków na obniżkę kosztu pieniądza w tym kraju. Była ona podsycana kilkakrotnie.
Szczególnie mocno po 17 sierpnia, kiedy to FED obniżył o 50 punktów bazowych stopę dyskontową po której udziela bankom pożyczek. W związku z tym liczono, że kolejnym posunięciem tej instytucji w niedługim czasie będzie obcięcie pozostałych stóp procentowych. Jednak Ben Bernanke w jednym ze swych wystąpień zaznaczał, iż celem działań zapobiegającym kryzysowi nie będzie pomoc inwestorom, którzy podjęli złe decyzje, lokując swe fundusze w sektorze ryzykownych pożyczek mieszkaniowych. Wskazywałoby to, że użyte zostaną inne środki, niż obniżenie kosztu pieniądza.
Dane makroekonomiczne publikowane w sierpniu w dużej części nie napawały optymizmem, przyczyniając się do spadków kursu eurodolara. Szczególnie złe informacje nabiegały z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba rozpoczętych inwestycji w zakresie budowy domów mieszkalnych spadła z 1,470 mln r/r w czerwcu do 1,381 mln r/r w lipcu, przy oczekiwaniach 1,400 mln. Rynki zareagowały na tę informację dość nerwowo. Podobnie jak na wiadomość o tym, że liczba niesprzedanych mieszkań w tym kraju osiągnęła wartość najwyższą od 15 lat, mimo wzrostu sprzedaży na rynku pierwotnym oraz utrzymaniu się jej na rynku wtórnym na tym samym poziomie co w czerwcu. O powadze sytuacji w jakiej znalazł się sektor nieruchomości w USA świadczyła również wciąż wzrastająca suma zajęć hipotek na skutek niewypłacalności kredytobiorców.
Kłopoty te odbijały się negatywnie na kondycji finansowej pożyczkodawców, m. in. największego na rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych Countrywide Financial. Agencja Merrill Lynch obniżyła rekomendacje dla jego akcji do "sprzedawaj", zaznaczając, że w wypadku gdy pogorszy się sytuacja w tym sektorze, podmiotowi temu grozi bankructwo. W związku z rynkowymi zawirowaniami zmniejszono oczekiwania co do zysków tak potężnych instytucji finansowych jakimi są Lehman Brothers Holding Inc., Bear Stearns Citigroup czy Goldman SachsRównież nie najlepsze informacje nadchodziły z amerykańskiego rynku pracy. Najnowsze dane dotyczące zatrudnienia w sektorach pozarolniczych w USA za sierpień (ang. payrolls) wskazują, że w tym miesiącu ubyło 4 tys. miejsc pracy. Jest to pierwszy spadek od 4 lat. Oczekiwano wzrostu o 110 tys. W lipcu po rewizji przybyło 68 tys. etatów. Zwolnienia dotknęły przede wszystkim sektor finansowy.