W rezultacie tuż po 10 zyskiwał już ponad 1%, dorównując skalą wzrostów do parkietów zachodnioeuropejskich. Po krótkiej stabilizacji optymizm jednak zaczął się zmniejszać i o 10:30 rynek powrócił w okolice poziomu otwarcia. Do południa znowu niewiele się działo, potem znowu zaczęło się osuwanie. Był to proces bardzo powolny, wynikający z bierności popytu, a nie zauważalnej przewagi podaży. WIG20 po dotarciu do poziomu wtorkowego zamknięcia zaczął w równie powolny sposób wspinaczkę. Została ona na chwilę przerwana słabszymi od oczekiwań danymi z USA o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Rynki zagraniczne przyjęły je jednak ze spokojem, jako zapowiedź poluźniania polityki pieniężnej w USA. Indeksy ostatecznie zakończyły na niewielkich plusach, przy nieco wyższych od poniedziałkowych i wtorkowych obrotach. Spośród branż tym razem mocne były banki, stosunkowo duży popyt widać było na Pekao i PKO BP. W korekcie znalazły się natomiast spółki budowlane i deweloperskie. Wyjątkiem było tu dynamicznie zwyżkujące LC Corp. Dobrze zachowywały się KGHM i PKN, słabe były natomiast Lotos i PGNiG. Rynek jako całość w stosunku do zagranicznych parkietów wypadł dosyć słabo, co jednak wcale nie oznacza, że tak będzie również na kolejnych sesjach.

Ubiegłotygodniowa luka hossy na wykresie WIG20 nada się broni. Wczoraj indeks jeszcze raz ją przetestował i test wypadł pomyślnie. Na wykresie utworzyła się świeca w kształcie doji wskazująca na równowagę między popytem a podażą. Taka równowaga najprawdopodobniej będzie mieć jednak przejściowy charakter. Obecnie nieco więcej czynników przemawia za przynajmniej lekką poprawą notowań: utrzymanie się indeksu ponad dolnym ograniczeniem luki hossy (3663 pkt) oraz średnią kroczącą SK-13 (3652 pkt), niskie obroty w trakcie ostatnich spadków, zbliżenie się oscylatora stochastycznego do strefy wyprzedania. Silnym oporem dla rynku będzie już jednak ostatnie maksimum na 3830 pkt. W horyzoncie kilku sesji wydaje się, że do żadnych rozstrzygnięć nie dojdzie: WIG20 może poruszać się w przedziale ok. 3660 - 3830 pkt. Potem możliwa byłaby nawet korekta całej fali wzrostowej od 17 sierpnia do 21 września. Mogłaby się ona jednak zakończyć w pobliżu drugiego zniesienia Fibonacciego: 3545 pkt. Po takim spadku możliwy byłby ruch na nowe szczyty.