Aktualnie, jedyną przesłanką do prognozowania nieco większej, bo liczonej w dnia spadkowej korekty, jest tylko duże wykupienie. Jest ono największe od momentu ukształtowania się średnioterminowego szczytu w grudniu 2006 roku. Wówczas był to wstęp do ruchu korekcyjnego, którego pierwsza fala sięgnęła 38,2 proc. zniesienia wcześniejszych wzrostów, a kolejna 50 proc. zniesienia. Gdyby to odnieść do obecnej sytuacji, to należałoby liczyć się najpierw ze spadkiem w okolice 1,3940, a później 1,3830.
Teraz wykupienie to jedyny namacalny czynnik, który zapowiada zbliżająca się większą korektę. Nie można jednak wykluczać, że w tym tygodniu mogą pojawić się inne czynniki. Najmocniej podziałałaby na świadomość graczy zapowiedź obniżek stóp przez Europejski Bank Centralny w przyszłości. To jednak mało realne z uwagi na wzrost inflacji HICP w strefie euro we wrześniu z 1,7 proc. do 2,1 proc. rok do roku. Bardziej prawdopodobny jest brak zapowiedzi podwyżki stóp w tym roku. Co prawda, jak wynika z ostatnich ankiet na ten temat, rynek nie oczekuje w tym roku już podwyżki o 25 punktów bazowych 4,25 proc. (wskazuje na to jedynie 15 proc. ankietowanych przez Reuters), ale być może taka jasna sugestia płynąca z ust szafa ECB w najbliższy czwartek (posiedzenie tego banku), zabrzmiałaby bardziej wiarygodnie i stała się powodem do osłabienia euro wobec dolara.
Pretekstem do spadku EUR/USD może też być ewentualna przecena na giełdach (tak jak to miało miejsce w pierwszej połowie sierpnia), cała seria bardzo słabych ważnych danych z Eurolandu (jeden czy dwa raporty już nie działają) lub też doniesienia o dużych kłopotach europejskich instytucji finansowych w związku z kryzysem na rynku kredytów hipotecznych.
O godzinie 11:50 kurs EUR/USD testował poziom 1,4242 dolara.
Marcin R. Kiepas