To zaledwie o ok 1,5 gr wyżej od ostatnich minimów. Aprecjacja polskiej waluty była dość zaskakująca. Należy ją traktować raczej jako spekulacyjny ruch, spowodowany wzrostem eurodolara, a nie jako trwałe umocnienie. Zwłaszcza, że pary EUR/PLN oraz USD/PLN znajdują się obecnie w pobliżu dość silnych wsparć i aby je przełamać niezbędny byłby naprawdę silny impuls. Do tej pory takie sygnały dawały rynki zagraniczne. W tym tygodniu jednak, przynajmniej do piątku, kiedy poznamy stamtąd wiele dość istotnych danych raczej taki impuls nie powstanie.
Inwestorzy upodobali sobie wczoraj polskie aktywa. Podobnie jak waluta, zyskiwała wczoraj również rodzima giełda. Indeks największych spółek WIG20 pokonał opór 3750 punktów, co pozwoliło na wybicie, aż do poziomu 3857 punktów. Sesję zakończył on na niemal 3% plusie. Wczorajsze wzrosty na giełdach amerykańskich mogą dziś jeszcze wesprzeć GPW. Polska waluta natomiast może się nieco osłabić. Za dolara płaci 2,6540 zł natomiast za euro 3,7460 zł.
Podczas dzisiejszej sesji nie poznamy żadnych istotnych danych makroekonomicznych tak z Polski jak i zza granicy wobec czego zmienność kursów walut powinna być dość ograniczona. Wartość dolara i euro nie powinna wzrosnąć bardziej niż do poziomu odpowiednio 2,67 zł oraz 3,7650 zł.
Na rynkach zagranicznych mieliśmy wczoraj do czynienia z zaskakującym osłabieniem dolara. Nastąpiło ono na kilka godzin przed publikacją zapisków z ostatniego posiedzenia FED więc należy je raczej traktować jako spekulacyjny ruch. Tak też ocenia cały ostatni trend deprecjacyjny na dolarze członek amerykańskiego banku centralnego William Pool. Podkreśla on jednak, że rynek finansowy będzie pozostawał wrażliwy na zawirowania w gospodarce, wobec czego takie ruchy będą jeszcze możliwe.
Wieczorne przedstawienie zapisu wrześniowego spotkania tej instytucji, nie przyczyniło się już do dalszej znacznej deprecjacji amerykańskiej waluty. Zgodnie z ujawnionymi informacjami członkowie Komitetu Otwartego Rynku decyzję o obniżeniu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych o 50 pb. podjęli jednogłośnie. Powodem takiej interwencji była zła sytuacja na rynku kredytowym i w sektorze nieruchomości. Jak wynika z zapisków zdaniem członków FED sektor mieszkaniowy pozostaje wyjątkowo słaby i jego stan wciąż będzie zagrożeniem dla gospodarki, która w czwartym kwartale tego roku może odnotować wzrost niższy niż wcześniej oczekiwano. Nie podano jednak o ile niższy. Ponadto nie padło zapewnienie, że interwencja w postaci cięcia stóp może być ponowiona jeszcze w październiku. Mimo braku takiego komunikatu treść opublikowanych zapisków utwierdziła inwestorów w tym, że na wypadek dalszych problemów amerykańskiej gospodarki Komitet Otwartego Rynku nie cofnie się przed kolejnymi działaniami stabilizacyjnymi. Taka interpretacja przyczyniła się do wzrostów indeksów tamtejszych giełd na rekordowe poziomy.