Przed zamknięciem

Publikacja: 10.10.2007 16:02

Po wczorajszym wzroście nadzieje części inwestorów były zapewne

rozbudzone. Zresztą trudno się dziwić. Mocny wzrost przy znacznym obrocie

mógł być odebrany jako zapowiedź większego ruchu. Sytuacja była o tyle

pikantna, że wszystko to działo się w bezpośrednim sąsiedztwie lipcowych

szczytów hossy. Można więc było sadzić, że kontynuacja wzrostu zaowocuje

nowymi rekordami wartości indeksu WIG20. Rekordy na kontraktach na ten

indeks już się pojawiły wczoraj, ale to nie instrument pochodny jest tu

najważniejszy, ale ten, na który został on wystawiony.

Okazja do ataku na lipcowy rekord nie wynikała jedynie z faktu bliskości

aktualnych notowań, ale także z dobrych nastrojów za granicą. Opublikowany

wczoraj protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, na którym obniżono stopy o

50 pkt. bazowych, został odebrany jako zapowiedź możliwości kolejnej

obniżki w najbliższym czasie. Wprawdzie trwa dyskusja, czy po wymowie

raportu o stanie rynku pracy w USA kolejna obniżka jest jeszcze potrzebna,

to wygląda na to, że rynek powoli przyjmuje, że do kolejnego cięcia jednak

dojdzie. Takie oczekiwania podniosły ceny akcji i sprawiły, że kilka

indeksów osiągnęło rekordowe wartości.

Te rekordy w USA oraz w miarę dobra sytuacja w Azji były podstawą do

oczekiwania wzrostowego początku sesji na warszawskim parkiecie. Tak też

się stało, choć skala zwyżki nie była na tyle duża, by wyznaczyć już na

początku nowe rekordy. Dalsza część sesji pokazała, że z rekordami musimy

poczekać. Wprawdzie na terminowym ponownie zanotowano historyczną ceną

najpłynniejsze serii kontraltów, ale to indeks jest tu ważniejszy. Ten

jednak rosnąć nie chciał. Pierwsze minuty stały pod znakiem przewagi

podaży. Nie była ona na tyle silna, by na dłużej sprowadzić ceny pod

poziom poprzedniego zamknięcia. Do południa udało się popytowi

przywrócić poziom notowań z początku sesji. W okolicy maksimów dnia kursy

wahały się przez ponad trzy godziny. Im bardziej się ta konsolidacja

przedłużała, by mniejsze były szanse na skuteczny wzrost cen. Po kilku

nieudanych próbach podniesienia rynku nastąpiło wybicie w dół.

Spadek cen w ostatniej godzinie notowań może niepokoić, ale jest to obawa

przedwczesna. Skala przeceny nie jest bowiem duża, i w skali kilku dni

popyt ma nadal przewagę. Ceny nie oddaliły się znacznie od swoich

ostatnich lokalnych szczytów. Nadal istnieje więc szansa na skuteczny atak

i wyznaczenie nowych rekordów hossy.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów