Wczorajsze publikacje GUS zelektryzowały część analityków. Wskaźnik inflacji konsumenckiej nieoczekiwanie wzrósł we wrześniu do 2,3 proc. r/r, silnie odbijając po sierpniowym spadku do 1,5 proc. r/r. To głównie wynik wyższych cen żywności, choć nie zmienia to faktu, iż różnica pomiędzy stanem faktycznym, a prognozami wyniosła aż 0,4 pkt. proc. Czy zatem nie należy ponownie zastanowić się nad prawdopodobieństwem podwyżki stóp procentowych przez RPP jeszcze w październiku? Opinie, iż Rada spóźniła się z zacieśnieniem polityki pojawiają się nie od dzisiaj, a w kontekście wczorajszych danych nabierają nowego wymiaru. Zwłaszcza, że wzrosło prawdopodobieństwo, iż w końcu roku wskaźnik CPI wzrośnie do poziomu 3,0 proc. r/r, czyli znacznie powyżej celu inflacyjnego banku centralnego na poziomie 2,5 proc. r/r. To wynik wciąż wysokiej dynamiki konsumpcji, którą wspiera m.in. poprawiająca się sytuacja na rynku pracy. Dynamika płac we wrześniu była wprawdzie nieco niższa od spodziewanych 10,7 proc. r/r wynosząc 9,5 proc. r/r, ale i tak najprawdopodobniej przewyższy wzrost produkcji przemysłowej szacowany na 6,3 proc. r/r (oficjalne dane poznamy w czwartek 18 października). Wydaje się zatem, iż członkowie RPP nie będą chcieli czekać do publikacji szczegółów nowej, październikowej projekcji inflacyjnej NBP publikowanej po posiedzeniu i jeszcze w tym miesiącu zdecydują się na podwyższenie kosztu pieniądza. To może doprowadzić do dalszego umocnienia złotego, którego wesprzeć powinny także nieoczekiwanie lepsze dane na rachunku obrotów bieżących w sierpniu i zapowiedź przyspieszenia ścieżki konwergencji przez resort finansów. Przeszkodzić w tym mogą jedynie informacje z rynków międzynarodowych, co miało miejsce chociażby dzisiaj rano.
Gorsze od prognozowanych wyniki jednego z największych banków na świecie, grupy Citigroup, a także informacje, że największe główne instytucje finansowe w USA planują stworzenie specjalnego funduszu mającego wykupywać zagrożone aktywa w wyniku kryzysu na rynku subprime, przypomniały inwestorom, że sytuacja w amerykańskiej gospodarce nadal nie jest stabilna. To doprowadziło do wyprzedaży na rynkach akcji, a także skłoniło inwestorów operujących na rynkach wschodzących do realizacji zysków. Stracił zatem złoty i pozostałe waluty emerging markets, a zyskał japoński jen wykorzystywany jako waluta bazowa do operacji carry-trade. Beneficjentem tego zamieszania poza japońskim jenem i szwajcarskim frankiem, stał się także amerykański dolar, który zyskał zwłaszcza względem euro i funta. To wynik postrzegania tej waluty jako tzw. bezpiecznej przystani na gorsze czasy. Warto jednak pamiętać o tym, że ewentualne zwyżki "zielonego" będą nieco ograniczone poprzez spodziewane dalsze obniżki stóp procentowych przez amerykański FED. Wprawdzie oczekiwania, co do takiego posunięcia w końcu października, wahają się obecnie wokół 30 proc., to jednak ostatnie tygodnie pokazały, że sytuacja na rynkach finansowych potrafi zmieniać się dosyć szybko. Dziś po południu (godz. 15:15) poznamy dane o produkcji przemysłowej w USA i mocach produkcyjnych we wrześniu, które pomogą w lepszej ocenie bieżącego stanu gospodarki. Oczekuje się odczytu na poziomie odpowiednio 0,1 proc. m/m i 82,2 proc. Wcześniej opublikowane zostaną informacje na temat napływu kapitałów netto w sierpniu, które są szczególnie istotne w kontekście finansowania wciąż wysokiego deficytu na rachunku obrotów bieżących. Wpływ na notowania EUR/USD i GBP/USD będą miały też informacje z Eurostrefy i Wielkiej Brytanii. W pierwszym przypadku opublikowane dane na temat październikowego wskaźnika ZEW z Niemiec i wrześniowej inflacji CPI w strefie euro okazały się być w zasadzie neutralne dla rynku. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku dzisiejszych danych z Wysp. Wrzesień był kolejnym miesiącem spadku wskaźnika cen (CPI), który wyniósł 1,8 proc. r/r. To w kontekście pogarszającej się sytuacji na tamtejszym rynku nieruchomości może przyspieszyć obniżkę stóp procentowych przez Bank Anglii, która spodziewana była w I kwartale 2008 r. To będzie prowadzić do postępującej słabości funta względem innych walut.
Sytuacja techniczna na GBP/USD nie daje na razie jednoznacznych sygnałów - wprawdzie dzienny wskaźnik MACD wygenerował sygnał sprzedaży, to jednak wsparcia w okolicach 2,0250-2,0300 nadal są silne. Bieżący kurs z godz. 11:10 to 2,0340. Konsolidacja wydaje się być także możliwa w przypadku EUR/USD, gdzie dolnym ograniczeniem są okolice 1,4150, a górnym 1,4240 (obecnie 1,4180). Większych wahań nie powinniśmy zobaczyć także na złotym, zwłaszcza, że aktywność inwestorów może się zmniejszać w kontekście zaplanowanych na najbliższą niedzielę, wyborów parlamentarnych.
Sporządził:
Marek Rogalski