Nie zmienia to jednak faktu, iż dynamika zmian zaczyna pomału się zmniejszać, a najbliższe dni mogą przynieść kontynuację tego trendu.
Odpowiedź dlaczego może tak się stać tkwi w dokładnej analizie ostatnich i przyszłych danych i faktów makroekonomicznych mogących mieć wpływ na notowania. Poniedziałkowe dane o inflacji konsumenckiej, która okazała się być znacznie wyższa od prognozowanych przez rynek 1,9 proc. r/r, nie spotkały się jednak ze zbyt wyraźnym komentarzem ze strony członków Rady Polityki Pieniężnej. Tym samym z oceną, czy RPP zaskoczy inwestorów w końcu października podnosząc stopy procentowe, trzeba będzie zaczekać do publikacji danych o produkcji przemysłowej (poznamy je jutro), inflacji bazowej netto (22 października) i sprzedaży detalicznej, oraz bezrobociu (w kolejnych dniach). Inwestorzy będą wstrzymywać się z decyzjami także w kontekście zaplanowanych na najbliższą niedzielę wyborami parlamentarnymi, chociaż teoretycznie nie powinny mieć one większego wpływu na kształtowanie się notowań polskiej waluty. W dłuższym terminie za plus należy uznać wczorajszą decyzję resortu finansów dotyczącą aktualizacji ścieżki konwergencji w kontekście szybszego od zakładanego spadku deficytu budżetowego w relacji do PKB. Z kolei w krótkim okresie wpływ na notowania złotego będzie mieć też sytuacja na rynkach międzynarodowych. Ostatnie pogorszenie się nastrojów na giełdach za sprawą gorszych wyników bankowych gigantów z USA w kontekście kryzysu na rynku pożyczek hipotecznych, wpłynęło na wzrost globalnej awersji do ryzyka. Inwestorzy zaczęli odkupywać japońskiego jena i redukować zaangażowanie na rynkach wschodzących, co w pewnym stopniu odbiło się także na notowaniach złotego.
Dzisiaj wpływ na notowania naszej waluty będą mieć dwie kwestie - wyniki przetargu 5-letnich obligacji PS0412, które poznamy w południe i informacje ze Stanów Zjednoczonych, które napłyną o godz. 14:30 i później o 20:00. Oferta resortu finansów wynosi 2,3 mld zł i jest tym samym bliska górnej wartości przedziału na 2,5 mld zł. Wydaje się, że nie powinno być jednak większych problemów ze sprzedażą papierów, a zgłoszony popyt może ponad dwukrotnie przewyższyć podaż. Z kolei ze Stanów Zjednoczonych o godz. 14:30 poznamy kluczowe z punktu widzenia działań FED, comiesięczne dane o inflacji konsumenckiej, a także garść informacji mogących pomóc w ocenie sytuacji na rynku nieruchomości, która wciąż nie jest zbyt dobra. I tak oczekuje się, że wskaźnik CPI wzrósł we wrześniu o 0,2 proc. m/m i 2,8 proc. r/r, a z wyłączeniem zmian cen energii i żywności o 0,2 proc. m/m i 2,1 proc. r/r. Wyższy odczyt, zwłaszcza w ujęciu bazowym oddaliłby szanse na kolejne, szybkie cięcie stóp procentowych i wzmocniłby dolara. Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku lepszych odczytów dotyczących liczby wydanych pozwoleń i rozpoczętych budów we wrześniu, zwłaszcza, że opublikowany wczoraj wieczorem wskaźnik nastrojów wśród pośredników nieruchomości (NAHB) spadł do najniższego poziomu od swojego powstania w 1985 r, a szef FED przyznał w poniedziałek, że sytuacja na rynku nieruchomości będzie ważyć na wzroście gospodarczym w tym i następnych kwartałach. Niezależnie od dzisiejszych publikacji, notowania amerykańskiego dolara na rynkach są względnie stabilne biorąc pod uwagę opublikowane wczoraj informacje na temat napływu kapitałów netto w sierpniu. Okazało się, że odpłynęło 69,3 mld USD, a o redukcji swojego zaangażowania w amerykańskie obligacje poinformowali główni gracze - Japonia i Chiny. Z racji iż był to pamiętny miesiąc sporego zamieszania na rynkach, inwestorzy starali się zignorować te informacje, co im się udało. Niemniej jednak biorąc pod uwagę doniesienia na temat planów powstania suwerennych funduszy zarządzających państwowym majątkiem przez kraje osiągające duże nadwyżki z eksportu (Chiny, Południową Koreę, Katar, Singapur i Norwegię), to rośnie niepokój, jak w długim okresie zagwarantować finansowanie wciąż ogromnego deficytu na rachunku obrotów bieżących Stanów Zjednoczonych.
W najbliższych dniach poza publikacjami makroekonomicznymi inwestorzy będą szykować się na rozpoczynające się w piątek spotkanie grupy G-7 w Waszyngtonie. Spekuluje się, że mogą zostać poruszone kwestie związane ze zbyt słabym dolarem, chociaż bardziej prawdopodobne jest to, iż sformułowania, które padną będą w większym stopniu adresowane w kierunku walut azjatyckich, niedowartościowanego sztucznie utrzymywanego kursu juana, a także słabego, japońskiego jena. Niemniej jednak aktywność rynku przed posiedzeniem G-7 będzie się zmniejszać. Tym samym można spodziewać się, że do końca tygodnia notowania EUR/USD pozostaną w przedziale 1,4140-1,4240. O godz. 11:10 kurs tej pary wynosił 1,4185.
Sporządził: