Natomiast kurs USD/JPY zaliczył 29-miesięczny dołek na poziomie 107,54 jenów. Dynamika tej wyprzedaż była pochodną nie nowych impulsów napływających na rynek, ale ograniczonej płynności związanej z wczorajszym świętem w USA i dzisiejszym świętem w Japonii.
Powody przeceny amerykańskiej waluty od pewnego czasu są niezmienne. Oprócz oczekiwania na kontynuację obniżek stóp procentowych przez amerykański Fed, przy braku takich kroków, a nawet w niektórych przypadkach rozważanych podwyżkach kosztu pieniądza przez Europejski Bank Centralny, Bank Japonii, Szwajcarski Bank Centralny czy co prawda skłaniającego się do obniżki, ale wciąż nie wykonującego żadnego ruchu Banku Anglii. Są to również obawy o to, że kryzys na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych mocno odbije się na wydatkach amerykańskich konsumentów. I wiele innych obaw. To wszystko zaś spinane jest klamrą generalnego brak zaufania do dolara, amerykańskiego sektora finansowego i gospodarki.
Dzisiejszy poranek przynosi odwrócenie obserwowanej w nocy tendencji. I to odwrócenie zdecydowane. Kurs EUR/USD w ciągu dwóch godzin spadł z poziomu 1,4930 do 1,4816 dolara.
Łączy się to z wypowiedzią członka Rady ECB Miguel?a Ordonez?a, który powiedział, że dostrzega silniejsze niż zakładano spowolnienie gospodarcze w strefie euro. Wypowiedź ta w żaden sposób nie jest odkrywcza i można ją traktować co najwyżej tylko jako pretekst do realizacji zysków. Faktycznych powodów należy szukać w bliskości poziomu 1,50 dolara. Poziomu będącego nie tylko silną psychologiczną barierą, ale przede wszystkim poziomem, który w świadomości wielu uczestników rynku funkcjonuje jako poziom realnego zagrożenia skoordynowaną interwencją walutową ze strony czołowych banków centralnych. Jakkolwiek można wątpić w skuteczność takich działań, to obawy przed taką interwencją będą powodować nerwowość na rynku i prawdopodobnie jeszcze kilkakrotnie prowokować równie gwałtowne realizacje zysków jak dziś.
O godzinie 10:15 kurs EUR/USD testował poziom 1,4838 dolara.