TMS Brokers SA: Komentarz tygodniowy

Kurs EUR/USD bliski 1,5000. Ostatnie pięć sesji na rynku krajowym przebiegało w spokojnej atmosferze. Kurs USD/PLN już od kilkunastu sesji porusza się w przedziale 2,46 - 2,50. Więcej zmian obserwowaliśmy na parze EUR/PLN. W tym przypadku kurs euro wzrósł w okolice poziomu 3,70, ale jak dotychczas nie ma siły aby go pokonać.

Publikacja: 23.11.2007 15:59

Tym samym zwiększa się istota tego oporu. Jego pokonanie spowoduje prawdopodobnie kontynuacje wzrostów do poziomu EUR/PLN 3,7250. Zatrzymanie procesu aprecjacji złotego jest dość zaskakującym faktem ze względu na wciąż rosnący kurs EUR/USD. W ostatnim czasie inwestorzy przyzwyczaili się już do dużego uzależnienia notowań PLN od tej pary. Każdy spadek wartości dolara był szybko dyskontowany umocnieniem rodzimej waluty. Takie zachowanie może świadczyć o tym, iż złoty za bardzo się już umocnił i w przypadku rozpoczęcia korekty na EUR/USD także na rynku krajowym będziemy obserwować szybką deprecjację polskiej waluty. Takiemu scenariuszowi sprzyjać będą ostatnie wypowiedzi polityków, którzy wyrażają swoją niepewność, co to terminu wprowadzenia euro w Polsce. Przykładem jest wypowiedź nowego ministra finansów Jacka Rostowskiego. W wywiadzie dla prasy podkreślił on, że pomimo poparcia wejścia do systemu ERM II istnieje duże zagrożenie w sytuacji niepełnej kontroli nad inflacją.

Warto także wspomnieć o opublikowanych zapiskach z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Dostrzec w nich można stwierdzenie, że według Rady aprecjacja rodzimej waluty jest argumentem przeciwko podwyżkom stóp proc. Mimo to podwyżka kosztu pieniądza w listopadzie jest niemal pewna, ale została już wcześniej zdyskontowana w notowaniach PLN. Pozostałe opublikowane dane makroekonomiczne nie miały większego wpływu na rynek. Podana inflacja PPI oraz dynamika produkcji przemysłowej w październiku dały raczej mieszane wskazówki co do przyszłych decyzji RPP. Ceny producentów wzrosły w październiku o 2,2% (r/r) natomiast dynamika produkcji wzrosła do 10,6% (r/r) wobec oczekiwań na poziomie 9%. Bardzo ważną informacją była opublikowana w piątek inflacja bazowa. Jej odczyt na poziomie 1,4% był wyższy od prognozy (1,3%) jednak informacja ta nie wpłynęła na umocnienia złotego. Generalnie od kilku dni rośnie niechęć do rynków wschodzących. Zaobserwować to można szczególnie na przykładzie warszawskiej giełdy, na której spadki cen akcji były bardzo dotkliwe dla posiadaczy długich pozycji. Gdy taka niekorzystna atmosfera przełoży się także na polską walutę jej deprecjacja może przybrać bardzo dynamiczną formę. Pierwszą oznaką niepewności na rynku pieniężnym może być środowa aukcja obligacji 5-letnich. Niski popyt doprowadził do wzrostu rentowności do najwyższego poziomu (ponad 6%) od trzech lat. Patrząc z perspektywy historycznej często takie wydarzenia były zapowiedzią silnej przeceny złotego.

Kończący się dziś tydzień na rynku walutowym doprowadził do ustanowienia nowych szczytów na parze EUR/USD. Cena euro wzrosła do poziomu 1,4966 USD i wielu inwestorów zaczęło obawiać się pokonania ważnego poziomu 1,50. Jednakże ostatnia sesja tygodnia przebiegała pod znakiem realizacji zysków. Jeśli w podobny sposób będzie wyglądał początek przyszłego tygodnia to można spodziewać się, że wzmocnienia korekty spadkowej euro. W takim scenariuszu pierwszym ważnym wsparciem będzie dopiero poziom EUR/USD 1,46 i spadek w te okolice były całkowicie naturalną korektą w trwającym trendzie wzrostowym. W dłuższym terminie trend wzrostowy EUR/USD nie jest zagrożony i dopóki nie pojawią się oznaki zakończenia kryzysu w sektorze kredytów w USA to trudno liczyć na odwrócenie tendencji wyprzedażowych dolara. Aktualnie jednak nastroje na rynkach finansowych nie są dobre, przez co maleje apetyt na ryzyko. Świadczy o tym także umacniający się jen. Kurs USD/JPY spadł poniżej poziomu 108, co jest najniższą wartością od ponad dwóch lat. Zamykanie pozycji "carry trade" ma także negatywne skutki dla rynków kapitałowych. Obserwowane w ostatnich dniach spadki zaczynają niepokoić coraz większą liczbę inwestorów i coraz częściej pojawiają się pytania czy jest to jeszcze korekta czy początek bessy.Słabnący dolar niepokoi z kolei państwa posiadające rezerwy właśnie w tej walucie. Najbardziej ostatnią deprecjację odczuły Chiny. Premier tego państwa powiedział, że coraz trudniej jest zarządzać rezerwą walutową jego kraju ponieważ jej wartość znajduję się pod niespotykaną dotąd presją spadkową. Także inne państwa, których kurs walutowy powiązany jest wyłącznie z amerykańską walutą częściej wspominają o konieczności zmiany polityki kursowej wprowadzając do niej koszyk walutowy. Taka operacja z całą pewnością zwiększyłaby dodatkowo podaż USD na rynkach. Z powagi sytuacja zdają sobie sprawę także niektórzy politycy z USA. Sekretarz Skarbu H. Paulson stwierdził, że kryzys na rynku pożyczek hipotecznych w 2008 roku może się jeszcze pogłębić.

Publikowane w tym tygodniu dane makroekonomiczne po raz kolejny wspomagały wzrosty kursu EUR/USD. Opublikowany w środę indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan spadł do poziomu najniższego od dwóch lat i osiągnął wartość 76,1 pkt. Co prawda był to wynik lepszy od prognozy które zakładały spadek do 75 punktów, jednakże nie na tyle dobry aby wpłynąć na zmianę negatywnego nastawienia inwestorów. Dość mieszane były również dane dotyczące sektora nieruchomości. Z jednej strony w październiku odnotowano wzrost liczby rozpoczętych inwestycji w zakresie budowy domów, z drugiej do poziomu najniższego od 1993 roku spadła liczba wydanych pozwoleń na budowę. W ostatnich dniach poznaliśmy także prognozy FED dotyczące wzrostu gospodarczego w USA w 2008 roku. Obecnie przewiduje się 1,8 - 2,5% wzrostu PKB, podczas gdy do tej pory oczekiwano 2,5- 2,75%. Za przyczynę takiej korekty podano trudniejsze warunki pozyskiwania kredytów hipotecznych oraz rosnące ceny ropy naftowej. Cena tego surowca w trzymiesięcznym kontrakcie wzrosła w okolice 100 dolarów za baryłkę i z cała pewnością będzie ważnych czynnikiem zwiększającym presję inflacyjną w amerykańskiej gospodarce. Pomimo zagrożenia dużą inflacją rynek oczekuje w dalszym ciągu, że na najbliższym posiedzeniu w grudniu FED obniży po raz kolejny stopę procentową. W czwartek pojawiły się wypowiedzi przedstawiciela Citigroup, który stwierdził, iż oczekuj spadku stóp proc. na koniec pierwszego kwartału do 3,5% z 4,5% obecnie. Merrill Lynch oczekuje, że w połowie roku 2009 koszt pieniądza w USA spadnie do 2%.

Odmienną opinie na temat sytuacji w USA ma za to Alan Greenspan. Ocenił on, że gospodarka USA radzi sobie całkiem dobrze, z wyjątkiem sektora nieruchomości. Jednakże, gdy uda się z nim uporać to jak stwierdził "będziemy mieć się całkiem dobrze". Wydaje się jednak, że optymizm byłego szefa FED jest trochę przesadzony. W dłuższym terminie większość informacji przemawia na niekorzyść amerykańskiej waluty i ponowny atak na poziom EUR/USD 1,50 wydaje się jeszcze w tym roku realny.

Sporządził:

Marcin Ciechoński

Tomasz Regulski

Departament Doradztwa i Analiz

Dm TMS Brokers S.A.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów