Niemniej mniejsze i powszechnie oczekiwane przez rynek podniesienie kosztu pieniądza o 25 p.b. również zostanie odebrane pozytywnie, o ile towarzyszący temu posunięciu szczegółowy komunikat (poznamy go podczas konferencji prasowej o godz. 16:00) będzie sugerował przyspieszenie dotychczasowego tempa podwyżek i kolejne posunięcie już w grudniu. Nie można wykluczyć, że w oczekiwaniu na taki scenariusz złoty zaczął się umacniać już od wczorajszego południa. Ruch ten był kontynuowany także w godzinach wieczornych i dzisiaj rano. W efekcie po godz. 12:00 za jedno euro płacono średnio 3,6630 zł, czyli ponad trzy grosze poniżej ostatnich szczytów, a za szwajcarskiego franka 2,2260 zł. Presji tej nie poddał się tylko kurs USD/PLN, który utrzymał się powyżej poziomu 2,48 zł za sprawą odbijającego się na rynkach światowych dolara.
Kilkudniowa konsolidacja notowań EUR/USD w okolicach 1,48-1,49 zaowocowała w końcu wybiciem w dół, które miało miejsce dzisiaj rano. Po godz. 12:20 za jedno euro płacono 1,4738 dolara. "Zielony" zyskał także względem innych walut, w tym brytyjskiego funta (2,0610). Analiza techniczna sugeruje, iż może być to początek ruchu, który potrwa do połowy grudnia. Później, przed końcem roku dolar może zacząć znów tracić. Istotny jest fakt, iż teza ta znajduje wsparcie w czynnikach makroekonomicznych i psychologii rynku. Mimo, że opublikowany wczoraj po południu wskaźnik zaufania konsumentów Conference Board spadł w listopadzie do najniższego poziomu od czasów huraganu Katrina w 2005 r., to inwestorzy nie przejęli się zbytnio tym faktem. "Ważniejsze" okazały się opublikowane już wczoraj rano informacje o zaangażowaniu się funduszu rządowego Zjednoczonych Emiratów Arabskich w zakup obligacji zamiennych na akcje Citigroup dających im w przyszłości 4,9 proc. udziałów w tej instytucji. Część inwestorów odebrała to jako sygnał, iż największe problemy na rynku "subprime" możemy mieć już za sobą, a obecna wycena sektora finansowego jest już dosyć niska. To może być nieco ryzykowne, bo nie wiemy jakie rzeczywiste motywy kierowały rządowym funduszem z Abu Dhabi (polityka?), a po drugie Citigroup to nie cały rynek. Niemniej jednak te informacje pozwoliły na odreagowanie wcześniej przecenionych giełdowych indeksów, co zwiększyło tym samym wiarę w szanse na powodzenie rajdu Świętego Mikołaja na przełomie listopada i grudnia. W pewnym sensie fakt ten doprowadził także do umocnienia się dolara, bo przecież inwestorzy mogą zacząć kupować przecenione akcje. Wydaje się jednak, że za tym zachowaniem się "zielonego" stały zupełnie inne czynniki. Wczoraj dwaj członkowie FED, Charles Evans z Chicago i Charles Plosser z Filadelfii dali do zrozumienia, iż nie poprą wniosku o obniżkę stóp procentowych podczas zaplanowanego na 11 grudnia posiedzenia FED. To już kolejne głosy poddające w wątpliwość słuszność zbyt szybkich cięć. Na dzisiaj zaplanowane zostały kolejne wystąpienia, wiceszefa FED Donalda Kohna i Richarda Fishera. Warto będzie zwrócić na nie większą uwagę. Tak na marginesie, informacje te zbiegły się z ogłoszeniem pesymistycznych prognoz dla gospodarki przez analityków banku Goldman Sachs. Ich zdaniem główna stopa funduszy federalnych spadnie nawet o 150 punktów bazowych w przeciągu najbliższych 9 miesięcy. Krótkoterminowy wskaźnik pesymizmu sięgnął dna? Może się okazać, że teraz gorszy nastrój dotknie posiadaczy euro i brytyjskich funtów. Wspominana już kilka razy w komentarzach piątkowa wypowiedź członka Europejskiego Banku Centralnego z Hiszpanii o większym ryzyku spowolnienia gospodarki w przyszłym roku za sprawą możliwych skutków kryzysu na rynku "subprime" została chyba dobrze zapamiętana przez inwestorów. Mimo, że jej i późniejszym wypowiedziom innych członków ECB towarzyszyła antyinflacyjna retoryka, to uczestnicy rynku przestali wierzyć w szanse na realną podwyżkę stóp w Eurolandzie. Za to coraz częściej wycenia się szanse na jej obniżenie w III kwartale 2008 r. I to niezależnie od faktu, iż jeden z agregatów polityki monetarnej osiągnął swoje historyczne maksimum. Mowa o podaży pieniądza M3, której roczna dynamika wzrosła w październiku do 12,3 proc. z 11,3 proc. we wrześniu. Inwestorów bardziej będą interesować informacje podobne do wczorajszego komunikatu niemieckiego banku IKB, który mógł ponieść dwukrotnie większe od prognozowanych wcześniej straty za sprawą nietrafionych inwestycji na rynkach "subprime".
Z kolei spadki notowań brytyjskiego funta są możliwe za sprawą zbliżającego się posiedzenia Banku Anglii (5-6 grudnia), gdzie zdaniem niektórych uczestników rynku może zapaść decyzja o obniżeniu stóp procentowych. Uzasadniają oni to tym, iż bank centralny będzie chciał zrobić "ruch wyprzedzający" obawiając się spowolnienia gospodarki za sprawą globalnych turbulencji na rynkach finansowych. Jednak do tej pory żaden z członków tego gremium nie zasugerował wyraźnie iż do tego dojdzie już za tydzień. Z ich wypowiedzi wynikało jedynie, że bank centralny cały czas waży na szali z jednej strony zagrożenia inflacyjne, a z drugiej ryzyko spowolnienia gospodarki. Tak, czy inaczej ewentualna kombinacja obniżki stóp procentowych przez Bank Anglii 6 grudnia b.r. i braku ich obniżki przez FED 11 grudnia b.r. mogłaby doprowadzić do sporych przesunięć na rynku GBP/USD i też EUR/USD (zwiększyłaby się presja na Europejski Bank Centralny).
A co dzisiaj? Poza krajowymi informacjami związanymi z decyzją Rady Polityki Pieniężnej (decyzja i szczegółowy komunikat) warto będzie zwrócić uwagę na dane z USA. O godz. 14:30 poznamy dynamikę zamówień na dobra trwałego użytku w październiku (spodziewana jest bez zmian względem 1,7 proc. m/m spadku we wrześniu). Natomiast półtorej godziny później opublikowane zostaną dane o dynamice sprzedaży domów na rynku wtórnym w październiku. Z kolei o godz. 20:00 FED poda treść okresowego raport ze stanu gospodarki w poszczególnych dystryktach USA, zwany Beżową Księgą. Opublikowany wczoraj raport S&P/Case-Shiller na temat dynamiki cen domów w III kwartale b.r. był negatywny (największy spadek od 20 lat), ale nie aż tak zły jak się tego spodziewano. Czy zatem dzisiejszy odczyt sprzedaży domów na rynku wtórnym będzie wyższy od 5,00 mln? To niewątpliwie byłaby dobra informacja. Krótkoterminowa analiza techniczna EUR/USD pokazuje, że powrót powyżej strefy 1,4750-1,4780 może być trudny i te okolice warto będzie wykorzystać do sprzedaży euro za dolary. Celem takiego ruchu na najbliższe dni byłby poziom 1,4650. Zwyżkujący dolar powinien chronić przed większą przeceną USD/PLN, będącego pod spadkową presją ze strony EUR/PLN i CHF/PLN. W przypadku tych ostatnich par rozpoczęliśmy trend, który może potrwać aż do Świąt Bożego Narodzenia i ostatecznie zaowocować ponownym testem okolic 3,60-3,62 zł za euro i poniżej 2,20 zł za franka.
Sporządził: