spadek cen po tym wydarzeniu nie wskazuje na to, by podaż szybko przejęła
inicjatywę. Ceny pozostały na relatywnie wysokim poziomie, co może
świadczyć, że wczorajszy atak nie był ostatnim i wkrótce pojawi się
kolejna próba.
Wsparciem dla byków będzie wczorajsze zachowanie cen na rynkach
amerykańskich. Tam, po mocnym wzroście na poprzednich sesjach, ceny nie
spadły, ale skonsolidowały się. Można przyjąć, że mieliśmy tam płaską
korektę (a właściwie mamy ją nadal), co jest raczej sygnałem utrzymującej
się przewagi popytu. Ta może sugerować, że zwyżka nie została zakończona.
O powody wczorajszego mocnego zachowania rynku za oceanem nie ma co pytać.
Serwisy powołują się na zakupy spółek paliwowych, czyli na dziś mamy
wersję, że wysoka cena ropy i ograniczona jej podaż jest dla rynku akcji
korzystna. Cóż, niech i tak będzie, choć nadal uważam, że tłumaczenie
zmian cen o kilka dziesiątych procenta nie ma większego sensu.