9 maja miną trzy lata od nominacji Anny Streżyńskiej na prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jest pierwszym aktywnym i kontrowersyjnym regulatorem rynku telekomunikacyjnego w Polsce. Przez niektórych uważana jest za specjalistę, przez innych za szkodnika, którego decyzje z jednej strony mają bić w tych operatorów, których stać na inwestycje infrastrukturalne, z drugiej destabilizują rynek, bo są podważalne sądownie.
[srodtytul]Rynek oceni [/srodtytul]
W jakim stanie jest rynek operatorski po trzech latach działalności Streżyńskiej, okaże się pod koniec kwietnia, kiedy UKE opublikuje raport zawierający dane za 2008 rok. A o tym, jaki będzie ostateczny bilans decyzji UKE za jej rządów, dowiemy się za kilka lat. Ona sama nie potrafi na razie tego przewidzieć. „Rynek to zweryfikuje” – mówi. Postanowiliśmy nie czekać. Spytaliśmy rynek o opinie o decyzjach Anny Streżyńskiej.
Na pytania zawarte w ankiecie „Parkietu” odpowiadali przede wszystkim pracownicy telekomunikacyjnych firm (i tych z rynku konsumenckiego, i tych stricte korporacyjnych; państwowych i prywatnych) odpowiedzialni za sprawy regulacyjne, ale także prezesi oraz analitycy biur maklerskich. Ankietowani odpowiedzieli na 17 pytań: niektórzy, jak P4, z części zrezygnowali, a warszawska kablówka Spray, przejęta przez drugiego gracza na rynku – Vectrę – na ostatnie pytanie udzieliła trzech odpowiedzi. Ankieta potwierdziła to, co podświadomie czują zapewne wszyscy uczestnicy rynku.
Działania prezes Streżyńskiej mają liczniejsze grono zwolenników niż przeciwników (więcej jest wszak alternatywnych i małych operatorów niż „zasiedziałych”). Co ciekawe jednak, przewaga fanów UKE nie jest znacząca. Aż, lub tylko, 56,5 proc. ankietowanych jest zdania, że polityka prezes UKE jest korzystna dla rynku operatorów w Polsce. Sceptycyzmem wykazało się dwóch maklerów (obserwują zmiany poprzez wyniki Telekomunikacji Polskiej, ale też Netii i innych operatorów alternatywnych z GPW). Warto również zauważyć, że do tradycyjnych krytyków Anny Streżyńskiej dołączyła sieć kablowa.