Wczorajsza sesja dynamiką zmian cen przypominała nieco sesję poniedziałkową. Niby działo się więcej, ale to raczej złudzenie analizy ex-post. Także obrót zdaje się sugerować, że mieliśmy do czynienia przynajmniej z przyzwoitą sesją. Kto śledził notowania, ten wie, a relatywnie wysoki obrót to głównie zasługa TPS, która wczoraj opublikowała wyniki finansowe. Spadek ceny telekomu o 5 proc. wyraźnie wskazuje, jak zostały one przyjęte. Dzień zaczął się nieźle.
Właściwie można by powiedzieć: nadzwyczaj dobrze. Wprawdzie zanotowany został spadek cen, ale wyniósł on jedynie 9 pkt. Jedynie, bo mogło być znacznie więcej. Notowania ruszały, gdy na rynkach światowych panowały już raczej kiepskie nastroje wywołane zarówno doniesieniami o świńskiej grypie, jak i informacjami o możliwym dokapitalizowaniu Citigroup i Banku of America. Nie należy także zapominać o wspomnianych wynikach TPS, które nie zapowiadały sielanki na tych papierach. Te relatywnie wysokie otwarcie szybko jednak zostało skorygowane. Indeks zaczął dzień już od spadku o około 2 proc.
Do 11.00 ceny wahały się w dość wąskim przedziale. Dane makro miały pojawić się dopiero o 15.00, a więc istniała możliwość, że cały dzień będzie taki spokojny. Około godziny 11.00 podaż nieco przycisnęła, a rynek szybko się ugiął. Zaczęła się faza powolnego spadku i kolejnych minimów dnia. Trwało to do 14.00. Zbliżyliśmy się na około 30 pkt do poziomu oporu. Tu już popyt był aktywniejszy.
Kupujących wsparły dane makro. W szczególności opublikowany o 16.00 wskaźnik zaufania amerykańskich konsumentów. Lekko wzrostowa końcówka nie zmienia całego obrazu sesji oraz faktu, że ceny zostały podprowadzone w pobliże poziomu wsparcia. Podaż ma więc okazję powalczyć o formację głowy i ramion, która pojawiłaby się, gdyby wsparcie na 1620 pkt padło. Byłby to sygnał, na który należałoby zareagować. Nawet jeśli ma się wątpliwości co do jego skuteczności. Dziś może się więc sporo dziać.
Nie liczę szczególnie na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, bo ta raczej nie będzie zaskakująca. Za to może pojawić się zamieszanie po publikacji pierwszego szacunku dynamiki amerykańskiego PKB za I kwartał 2009 roku. Oficjalnie oczekuje się spadku w tempie rocznym wynoszącym 5 proc. Pamiętajmy, że to dane oparte głównie na styczniu i lutym, a więc negatywna niespodzianka jest możliwa.