Liczba opcji na sprzedaż ropy po 50 dol. za baryłkę z terminem zapadalności na lipiec wzrosła o 22 proc. w zeszłym tygodniu do 22,948 tys. Traderzy spodziewają się spadku ceny czarnego złota, ponieważ zapasy ropy w USA są tylko o 1,8 proc. poniżej najwyższych poziomów sprzed dwóch dekad. Dodatkowo Międzynarodowa Agencja Energetyczna twierdzi, że popyt na ropę spada w tempie najszybszym od 1981 r.
Zmagazynowanej i niesprzedanej ropy jest na tyle dużo w dokujących w portach tankowcach, że wystarczyło by jej Stanom Zjednoczonym na tydzień.
Cena ropy wzrosła o 38 proc. w tym roku do rekordu z 20 maja, kiedy za baryłkę w Nowym Jorku płacono 62,26 dolara. Ceny wzrosły również po tym, jak OPEC zgodził się obniżyć dostawy o dotąd niespotykaną ilość. Raporty ekonomiczne wskazują, że globalna gospodarka nadal będzie osłabiona, a OPEC, na posiedzeniu 28 maja, będzie dalej dyskutować o zmniejszeniu wydobycia, co było zapowiadane już w grudniu 2008 r.
- Ceny ropy rosną daleko dalej niż wskazuje na to rozsądek i fundamenty ekonomiczne. Bardziej racjonalne są jednak obniżki ceny za baryłkę bliżej poziomów 50 dol. albo poniżej – twierdzi Eugen Weinberg, starszy analityk rynku surowców z Commerzbanku z Frankfurtu.
Niższe ceny ropy spowodują zachwianie budżetów państw począwszy od Wenezueli, a skończywszy na Arabii Saudyjskiej. Pod presją znajdą się też wyniki finansowe takich koncernów jak Exxon Mobil, Royal Dutch Shell, czy BP. Średnio zyski tych firm spadły w I kw. o 61 proc. w ujęciu rocznym.