Po czwartkowej obronie poziomu wsparcia przez obóz popytu w piątek miało się ostatecznie wyjaśnić, czy ta siła kupujących jest coś warta. Sama obrona wsparcia to jeszcze nie wszystko. Aby można było uznać, że popyt sobie radzi, ceny musiały się oddalić od newralgicznego poziomu.Początek piątkowych notowań nie wskazywał na wielką siłę kupujących. Start na poziomie zamknięcia z dnia poprzedniego nie był przecież przejawem siły. Tym bardziej że to poziom relatywnie bliski wsparcia.

Początkowe minuty dnia nie były przyjemne dla właścicieli długich pozycji. Nie były też może dramatyczne i jeszcze nic z nich nie wynikało, ale powolny spadek cen nie nastrajał optymistycznie. Skoro poziom wsparcia został obroniony, to do akcji powinni wejść kupujący. Pojawili się tuż przed południem. Kursy powoli rosły, by w końcu wyznaczyć nowe maksimum dnia. Technicznie niewiele ono znaczyło, bo wcześniejsza niska rozpiętość nakazywała oczekiwać nowych ekstremów.

Bardzo powolny wzrost cen był kontynuowany, ale dalej były to poziomy w bezpośrednim sąsiedztwie wsparcia. Nie można było na podstawie takiego zachowania ogłaszać, że poziom ten został definitywnie obroniony, bo odbicie było niemrawe. Dynamiki ruch nabrał w ostatniej godzinie sesji. Gdyby to była normalna sesja, to pewnie miałoby to jakieś znaczenie i wydźwięk byłby pozytywny, ale piątkowa sesja normalna nie była. Właśnie w trakcie tej ostatniej godziny zliczano średnią wartości indeksu, która miała być podstawą obliczenia kursu rozliczenia czerwcowych serii instrumentów pochodnych. Jest to godzina "cudów" i do pojawiających się wtedy ruchów trzeba mieć zdrowy dystans.

W ciągu dnia pojawiło się niewiele danych makro. Nas interesowała tylko jedna publikacja - dynamika produkcji przemysłowej wraz z dynamiką cen na poziomie producentów. Produkcja okazała się nieznacznie lepsza od prognozowanej, choć nadal mówimy tu o spadku względem tego okresu ubiegłego roku. Znacznie zaskoczyła za to dynamika cen produkcji sprzedanej. Może to być argument dla RPP, która w przyszłym tygodniu podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych. Wprawdzie można przypuszczać, że decydujące znaczenie będzie miała projekcja inflacji, ale pewnie i te dane będą brane pod uwagę. Na razie większość oczekuje obniżki stóp o 25 pkt. bazowych.