Wczoraj indeksy w Stanach zaliczyły spadek o blisko, lub nieco ponad 2 proc. Jako dzienna zmiana nie jest to wynik oszałamiający, ale ciekawy jest tu kontekst techniczny. Okazuje się bowiem, że tym spadkiem naruszone zostały wsparcia. Na indeksie S&P500 analitycy doszukują się formacji szczytowej głowy i ramion. Wczoraj nastąpiło naruszenie poziomu wybicia. Taka analiza dawałaby podstawę do oczekiwania na spadek cen przynajmniej o ok. 10 proc.
Przekładając to na nasz rynek można oczekiwać nie tylko testu majowego wsparcia, ale jego pokonanie. W efekcie spadek cen mógłby je zaprowadzić w okolice 1600 pkt. Pytanie, czy faktycznie taki ruch nastąpi? Z pewnością nie należy się spieszyć ze zleceniami, ale poczekać na pojawienie się sygnału. Kto nadal był optymistą teraz musi zmienić nastawienie na neutralne. Kto miał już nastawienie neutralne może pokusić się krótkoterminowe nastawienie negatywne. Trzeba jednak pamiętać, że będzie to sprzeczne z oczekiwaniem na dalszą zwyżkę. Tym samym zakres spadku może okazać się zbyt mały, by osiągnąć satysfakcjonujący wynik. Inna sprawa, że na sygnały należy reagować, bo w końcu nie znamy przyszłości i zawsze może być tak, że ceny spadną nie do 1600, ale np. do poziomu 1400 pkt. Wtedy negatywne nastawienie miałoby sens. Zatem reagujmy, ale rozsądnie. Pamiętajmy o zleceniach stop. Pierwszy poziom oporu to szczyt z 30 czerwca.