Wzrost indeksu o 3 proc. może nie robi wrażenia, ale należy pamiętać, że start był obniżony za sprawą zredukowania ceny KGH. Wczoraj papiery kombinatu były notowane już bez prawa do dywidendy, co sprawiło, że kurs zamknięcia z poniedziałku został skorygowany o wielkość dywidendy. Porównując zamknięcie z poniedziałku i z wczoraj można odnieść wrażenie, że kurs KGH spadł, ale faktycznie wczoraj wzrósł o ponad 5 proc. Podobna korekta nie pojawiła się jednak na indeksie, bo taka jest jego konstrukcja. "Nie widzi" on, że spadek ceny spółki nie wynika z działań rynku, a jest tylko konsekwencją wypłaty dywidendy. Stąd niskie otwarcie indeksu WIG20 na wczorajszej sesji. W takiej sytuacji te 3 proc. na koniec dnia jawi się zupełnie inaczej.
Pokonanie przez wykres kontraktów poziomu 1810 pkt sprawiło, że ponownie mamy pozytywne nastawienie do rynku. Odbicie od wsparcia potwierdzone zostało mocną wzrostową sesją. Na rynku wprawdzie nic nie jest pewne, ale można uznać, że zachowanie cen w dwóch ostatnich dniach wskazuje na powrót popytu do większej aktywności. Tym samym poniedziałkowy dołek zyskuje na znaczeniu i jest pierwszym wsparciem dla graczy, którzy liczą na wzrost cen.
Liczenie na wzrost cen w takiej sytuacji jest całkiem rozsądnie. Wczorajsza sesja udowodniła, że popyt jest w dobrej formie. Zauważmy, że ceny rosły na znacznie wyższym obrocie. Rosła także LOP. Wyższy obrót to z jednej strony dowód istnienia większego kapitału po stronie kupna, ale także zwiększonej podaży, z którą wspomniany popyt poradził sobie z łatwością. Wzrost LOP to oznaka rosnącej polaryzacji oczekiwań.
Są gracze, którzy powątpiewają w ten ruch lub szykują się na mocniejszy spadek. To oni stoją po przeciwnej stronie optymistów. Ci ostatni mają w tej chwili przewagę techniczną. Wątpliwości sprzyjają bykom, choć należy też pamiętać, że ten wzrost może nas zaprowadzić na poziomy, które w późniejszych miesiącach trudno będzie pobić. Tym będziemy się martwić później.