Wprawdzie w trakcie dnia ceny osłabły, ale podczas całej sesji nie było momentu, by przy zmianie cen pojawił się minus.
W trakcie dnia pojawiły się dane makro, ale żadna publikacja nie wywołała poważnej zmiany. O 14.30 popyt próbował podnieść rynek po informacji, że wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku był wyższy od prognoz. Próba zakończyła się fiaskiem. Problem polegał na tym, że wcześniej rynek trwał w konsolidacji bliżej dołka sesji i nie było nastroju do szybkiego wzrostu cen.
Poza tym wiarygodność pojedynczego wskaźnika regionalnego nie jest aż tak duża, by mogła znacząco zmienić ocenę sytuacji. Stąd też po wspomnianej próbie podniesienia rynku ceny zjechał w dół, powiększając skalę spadku, jaki miał miejsce od godziny 11.00. To właśnie przed południem rozpoczęła się korekta wzrostu, jaki zapoczątkowany został jeszcze poniedziałkowego poranka. Wzrostu, który wynosił ponad 180 pkt. Korekta, jaka się pojawiła, nie była zbyt głęboka.
W trakcie ostatniej godziny notowań pojawiły się kolejne dane. Opublikowano dynamikę produkcji przemysłowej w USA oraz stopień wykorzystania tamtejszych mocy produkcyjnych. Także i tym razem dane były nieznacznie lepsze od prognoz. Rynek po nich równie nieznacznie zyskał na wartości. W końcówce sesji ponownie ujawniła się przewaga kupujących, co zaowocowało nawet wyznaczeniem nowych maksimów dnia na rynku terminowym.
Duży obrót, wzrost LOP oraz wzrost cen. To jest zdecydowanie "bycza trójca". Wprawdzie można się zastanawiać, czy wczorajszy spadek to cała korekta, czy też tylko jej część. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet jeśli to tylko część większej korekty, to na razie wszelkie przesłanki wskazują na to, że zwyżka jeszcze się nie zakończyła.