Na dobrą sprawę deficyt sam w sobie to tylko księgowe zestawienie wyższych wydatków od założonych wpływów podatkowych. Problem dopiero nabiera kształtów, gdy na pokrycie tej dziury finansowej trzeba znaleźć pieniądze. Zestawienie dochodów i wydatków prezentuje operacje „nad kreską budżetową”, natomiast źródła finansowania deficytu są rozpatrywane „pod kreską budżetową”. Warto pod tę kreskę zajrzeć.
[b]Kosztowna reforma [/b]
Na początku trzeba odnotować przykrą niespodziankę – deficyt budżetu centralnego nie jest równy przyrostowi państwowego długu publicznego. Zatem przychody uzyskane z przyrostu emisji obligacji i bonów skarbowych są wyższe od deficytu budżetowego. Kilka czynników wpływa na różnicę pomiędzy tymi wielkościami, przede wszystkim jest nim przeprowadzona reforma emerytalna. Nowy system wymaga odprowadzenia odpowiedniej części składek do otwartych funduszy emerytalnych i równoległego finansowania starego systemu.
Suma płaconych bieżących składek po potrąceniu wypłat emerytur i rent z systemu ubezpieczenia społecznego nie jest wystarczająca do wpłaty środków we właściwej wysokości do systemu funduszowego. Ta różnica stanowi koszt fiskalny wprowadzenia reformy emerytalnej, który będzie istniał tak długo, jak długo funkcjonować będzie stary repartycyjny system ubezpieczeń społecznych. Biorąc pod uwagę niekorzystne zmiany demograficzne, koszt reformy będzie w najbliższych latach narastał, stwarzając dodatkowe obciążenie dla finansów publicznych. Należy dodać, że wcześniejsza decyzja o obniżeniu stawek wyznaczających składkę ubezpieczeniową dodatkowo spotęgowała ten problem.
[b]Problem na długie lata[/b]