Skala tej początkowej zwyżki nie musi być duża, gdyż zapał byków zachować będzie relatywnie słabsze zachowanie indeksu giełdy japońskiej, który dzisiejsze notowania zakończył bez rewelacji, niemal na zero. Zresztą tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Przynajmniej w tej chwili. Nasz popyt będzie pilnie śledził zmiany rodzimego indeksu, gdyż wczorajsza słabość tuż po wyznaczeniu nowych maksimów jest wielce podejrzana. Nowy rekord i cofnięcie był jednym z rozpatrywanych scenariuszy, ale nadal nie jest to podstawą do działania. Dziś będziemy odnosić poziom notowań do wczorajszego minimum. Jeśli bowiem uznać, że wczorajszy spadek wartości indeksu w trakcie sesji był jedynie ruchem powrotnym, to to minimum nie powinno być już znacznie poprawione. Jeśli jednak ewentualny spadek cen zaprowadzi ceny znacznie poniżej wczorajszego minimum, to będzie to kolejna negatywna przesłanka dla rynku. Oznaczałoby to, że przecena nie jest ruchem powrotnym, ale negującym fakt wybicia poza obszar trójkąta. Byłaby to więc druga negacja po fałszywym wybiciu na nowe rekordy trendu.
Na razie jednak popyt ma nadal szansę na przeprowadzenie pozytywnej dla siebie akcji, ale musi się wysilić. Być może publikowane dziś dane będą mu sprzymierzeńcem. O 14:00 poznamy dynamikę wynagrodzeń i zatrudnienia w Polsce w sektorze przedsiębiorstw, a godzinę późnej pojawią się dane o przepływie kapitałów netto do/z USA. Kwadrans później poznamy dynamikę amerykańskiej produkcji przemysłowej, a przed 16:00 pojawi się wskaźnik nastrojów konsumentów. Oczywiście w tle mamy jeszcze wyniki amerykańskich spółek (BoA, GE). O ile sesja nie musi być zbyt dynamiczna, to końcówka zapowiada się ciekawie.