Agencje Moody’s oraz Standard & Poor’s stwierdziły, że mogą ponownie obniżyć rating Grecji w związku z sytuacją w kraju. Istnieje poważna obawa, że problemy Grecji mogą rozlać się na inne kraje europejskie, co może w efekcie wpłynąć na tempo odbudowywania się globalnej gospodarki z recesji. Sytuację mogłyby polepszyć zapewnienie rządu greckiego o chęci podjęcia odpowiednich reform. Tego się od Grecji teraz oczekuje, ale istnieje spora obawa o to, że te reformy, o ile w ogóle się pojawią, będą miały tapetujący charakter. Protesty Greków jasno pokazują, że na poważne zmiany nie ma w tej chwili szansy, a żaden rząd nie pójdzie przecież pod prąd oczekiwań wyborców.

Umacniający się dolar z pewnością nie służy gospodarce amerykańskiej. Ben Bernanke we wczorajszym wystąpieniu nie powiedział nic nowego, ale wiemy sami, że główna stopa procentowa nie zostanie podniesiona szybko, choć kiedyś taki dzień nadejdzie. Zawirowania na rynkach mogą ten moment opóźnić. Tym bardziej, gdyby doszło do eskalacji problemów budżetowych także innych krajów europejskich, a w szczególności Włoch, Hiszpanii, Portugalii czy Irlandii. Na razie na tapecie obaw globalnych jest Grecja, ale już teraz częste są głosy, że to tylko szczyt góry lodowej, a znacznie większe problemy są jeszcze pod powierzchnią publicznej percepcji.

W takiej sytuacji łatwo się domyśleć, że zaczniemy notowania pod poziomem wczorajszego zamknięcia. Wczorajsze niemrawe zachowanie rynku nie ma większego znaczenia. Wsparcie zostało naruszone, ale później popyt utrzymał ceny wyżej. Sygnał był fałszywy. Dziś podaż ma kolejną okazję, by zmierzyć się z możliwością zakończenia kreślenia korekty i pogłębienia przeceny.