W trakcie wczorajszej sesji doszło najpierw do naruszenia, a po nieudanej próbie podniesienia rynku do przełamania poziomu wsparcia na 2480 pkt. Tym samym zaszła sytuacja zezwalająca na zmianę nastawienia do rynku z pozytywnego na neutralne.
Zmiana na neutralne nie oznacza jeszcze bynajmniej wniosku, że trend się zakończył. Oznacza po prostu, że spadek cen, jaki ostatnio miał miejsce wobec poprzednich zmian cen, jest na tyle duży, że nie można powiedzieć już z czystym sumieniem, iż mamy do czynienia z trendem wzrostowym. Jest jednak zbyt wcześnie, by z równym przekonaniem stwierdzić, że rozpoczął się trend spadkowy.
Spadek cen jest przez wielu przyjmowany z radością i traktowany jako coś oczywistego. Widać jednak, że nawet taka przecena skusiła część graczy do zamykania krótkich pozycji. W trakcie dnia spadła nieco LOP. To każe przypuszczać, że założenie mówiące, iż skala przeceny nie będzie duża, na razie ma zastosowanie.
Powód spadków wydaje się oczywisty. Wzrost cen ubezpieczenia greckiego długu w wyniku rewizji wielkości deficytów za poprzedni rok przez Eurostat jest wystarczającym powodem. Na środowym zamknięciu rentowność greckich obligacji była wyższa od rentowności obligacji niemieckich o 512 pkt bazowych. Po koniec wczorajszych notowań różnica między obiema klasami papierów sięgnęła 600 pkt bazowych. To najwyższy poziom od 12 lat. Od piątku różnica ta wzrosła o 150 pkt, a więc o ponad 30 proc.! Rentowność papierów dziesięcioletnich Grecji wynosi obecnie 8,6 proc., podczas gdy jeszcze niedawno, przy przekraczaniu poziomu 5 proc., przedstawiciel rządu greckiego apelował o wsparcie, bo z ówczesnym kosztem długu Grecja miała sobie nie poradzić.
Jeśli źródło spadków rzeczywiście tkwi jedynie w problemie greckim, a nie jest on tylko pretekstem, to można przypuszczać, że eskalacja problemów wymusi szybsze tempo negocjacji i wkrótce dowiemy się o porozumieniu w związku ze wsparciem dla Grecji. Rynek straci swój straszak. Na chwilę.