Notowania w Stanach zakończyły się spadkiem cen. Przecena również pojawiła się na rynku japońskim. W takiej sytuacji nie należy się liczyć z tym, że nasz rynek zacznie dzień poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia. Spadek cen to zwykle dobra pora, by przetestować aktualną kondycję kupujących. Skala przeceny pozwoli na ocenę, czy popyt jest w stanie jeszcze podnieść rynek.
W Japonii przecena jest tłumaczona głównie umocnieniem się jena. W głównej mierze traciły spółki, których wyniki w przeważającej części generowane są przez sprzedaż eksportową. Tracił Canon, Sony, czy Toyota. A powód umocnienia jena? W komentarzach przewija się wątek słabszych danych w USA, choć można dyskutować, czy faktycznie wczorajsze publikacje były aż tak fatalne i tak znaczące, by samodzielnie miały odpowiadać za tak wyraźne zmiany w wycenach. Dynamika dochodów amerykańskich gospodarstw domowych była zbliżona do prognoz. Podobnie jak w przypadku wydatków. Tu nikt nie oczekiwał zdecydowanej zmiany, a więc nie te dane miały potencjał by wpłynąć na ceny. Owszem, słabsza od prognoz okazała się dynamika zamówień w przemyśle, choć przecież dane ten podlegają sporym wahaniom, a więc pojedynczy odczyty sam w sobie straszny być nie musi. Czy dane o liczbie podpisanych umów kupna/sprzedaży domów były gorsze od prognoz? Tak jest wg Bloombegra, bo serwis na bazie ankiety wśród analityków oczekiwał poprawy. Spadek liczby umów mógł więc rozczarować. Niemniej nie wszyscy oczekiwali poprawy. Są serwisy, które jako konsensus wskazywały spadek o 5 proc., a więc obniżenie się liczby umów o 2,6 proc. to dane faktycznie lepsze od prognoz. Kto ma racje? Jak tworzone są ankiety, że dwa serwisy mają takie rozbieżne wyniki?
No więc jak to jest z tym wczorajszym spadkiem? A może to już oczekiwanie na słabsze dane, jakie dziś się mogą pojawić? Będzie publikowany wskaźnik ISM dla amerykańskiego sektora usług. Być może rynek obawia się tu negatywnej niespodzianki? Przed nami także publikacja związane z rynkiem pracy: pojawi się raport Challengera oraz raport ADP. Rynek pracy w Stanach to drażliwy temat, a więc w ramach wyczekiwania na piątkowe dane, już dziś będziemy reagować na te cząstkowe informacje? Raczej nie należy przypuszczać, by to obawa przed danymi dotyczącymi strefy euro (PMI dla usług oraz sprzedaż detaliczna), były tymi, które spędzają sen z powiek rynków światowych.
Sprawę przyczyn spadku możemy sobie długo roztrząsać, ale ma to małe przełożenie na nasze poczynania. Dziś notowania zaczną się spadkiem, ale koniec sesji pozostaje otwarty. Popyt, by przekonać do siebie graczy, musi starać się utrzymać ceny możliwie wysoko. Tak jak to czynił w ubiegłym tygodniu. O ile starczy na to siły. My sobie będziemy spokojnie na to patrzeć. Nie ma większych szans, by ceny nagle znalazły się pod poziomem piątkowego minimum. Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale średnia zmienność na sesji wskazuje raczej na spokojny dzień na rynku dla graczy średnioterminowych.