Choć wsparcia na głównych amerykańskich indeksach zostały póki co obronione, obraz fundamentalny nie nastraja optymistycznie. Nadal zaskakuje również gospodarka niemiecka, tylko w drugą stronę. Kolejny wzrost indeksu Ifo zatrzymał przecenę euro względem dolara i franka.
[srodtytul]Fatalne dane o sprzedaży domów. [/srodtytul]
Gigantyczny spadek sprzedaży używanych domów za lipiec był po części spowodowany jednorazowym efektem administracyjnym. Nie dotyczyło to jednak sprzedaży nowych domów, która i tak była znacznie niższa niż w czerwcu. Sprzedaż wyniosła zaledwie 276 tys. i po korekcie dwóch poprzednich miesięcy (maj w górę, czerwiec w dół z 330 do 315 tys.) to najgorsze dane w historii ich gromadzenia, czyli od stycznia 1963 roku. W tej sytuacji wnioski postawione we wczorajszym komentarzu są tym bardziej aktualne). Równie dużym rozczarowaniem była publikacja o zamówieniach dóbr trwałego użytku, które wzrosły o 0,3% m/m, ale po wyeliminowaniu transportu obniżyły się aż o 3,8% m/m. Dane o zamówieniach należą do kategorii bardzo zmiennych, ale mogą sugerować to, czego rynek bał się najbardziej iż wygasający impuls fiskalny i słaba kondycja na rynku pracy nie pozwolą na trwałe ożywienie popytu prywatnego.
[srodtytul]Ale rynki akcji się bronią[/srodtytul]
Pomimo fatalnych danych rynkom udało się obronić kluczowe poziomy, zwłaszcza 1040 pkt. na kontraktach na S&P500. Gdyby nie to wsparcie, wczoraj zamiast niewielkiego odbicia oglądalibyśmy zapewne kontynuację silnej przeceny. Dzięki takiej reakcji rynków globalnych, kontraktom na WIG20 udało się obronić poziom 2400 pkt. szpulką, która po okresie spadków daje szansę na wzrosty, o ile zostanie potwierdzona dziś popytową świecą. Warto jednak mieć na uwadze, iż te znaki techniczne na niewiele się zdadzą jeśli publikowane dziś dane tygodniowe ponownie wystraszą inwestorów. [srodtytul]Ifo komplikuje sytuację[/srodtytul]