Wygląda na to, że wartość euro powróciła do swojego dotychczasowego kanału wahań, w którym przebywała od początku sierpnia aż do minionej środy, kiedy to miało miejsce wybicie jego dolnego ograniczenia, czyli wspomnianego już poziomu 3,9200.
Dziś z kraju napłyną dane o produkcji przemysłowej we wrześniu – przewiduje się, iż wzrosła ona w tym okresie o 11,0 proc. r/r. Odczyt lepszy od prognoz powinien chociaż krótkoterminowo nasilić oczekiwania na podwyżki stóp procentowych w naszym kraju.
W Polsce wciąż nie ustają dyskusje dotyczące nawet pośrednio kondycji krajowego sektora finansów publicznych i sposobów szybszego spełniania wymogów Komisji Europejskiej w zakresie obniżenia deficytu i długu publicznego. Minister finansów J. Rostowski powiedział wczoraj, iż Polska ma nadzieję, że Komisja przy obliczaniu tych wskaźników będzie uwzględniać koszty reform emerytalnych na korzyść krajów, które je przeprowadziły. Według rządu, obecna metodologia jest krzywdząca dla krajów, które jak Polska przeprowadziły reformę emerytur.
Notowania EUR/USD po ostatnim ruchu korygującym, dziś rano podlegają stabilizacji w pobliżu poziomu 1,3900. Po ponad miesięcznej fali osłabienia dolara amerykańskiego, głos w tej sprawie zabrał sekretarz skarbu USA T. Geithner. Powiedział on, iż Stany Zjednoczone nie dewaluują dolara w celu osiągnięcia korzyści eksportowych. Według T. Geithnera żaden kraj, w tym również USA, nie ma prawa sztucznie zaniżać kursu swojej waluty. USA są często obwiniane przez władze gospodarek wschodzących, że „dodruk pieniądza” w tym kraju powoduje ucieczkę kapitału do regionu emerging markets, powodując spekulacyjne zawyżenie kursów ich walut.
W związku z tym kraje te podejmują szereg kroków interwencyjnych w celu ograniczenia skali napływu kapitałów krótkoterminowych. Wczoraj Brazylia podniosła stawkę podatku nakładanego na inwestorów zagranicznych, dokonujących zakupu krajowych obligacji oraz biorących udział w handlu walutowymi instrumentami pochodnymi.