To odciążenie było widać już po wczorajszej sesji, gdy na czoło wysunęła się właśnie Alcoa. Spółka była jedną z jaśniej świecących tego dnia. Podczas gdy indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień wzrostem o niespełna 0,3 proc., to właśnie Alcoa zyskiwała 2,9 proc., co wprawiło, że była spółką o największym wzroście ceny w trakcie regularnej sesji wśród 30 papierów wchodzących w skład indeksu przemysłowego. Na drugim miejscu znajdował się Bank od America, którego cena wzrosła o 1,5 proc. Indeks S&P500 zyskał wczoraj 0,23 proc., na co wpłynął również wzrost ceny Netflix o 13,8 proc. Nasdaq wzrósł o 0,1 proc. Małe zmiany indeksów potwierdzone zostały przez niewielki obrót.

Po sesji swoje wyniki podała Alcoa i stała się rzecz ciekawa. Wprawdzie w czasie regularnej sesji cena wyraźnie wzrosła, to sama publikacja nie była aż tak optymistyczna. Oczekiwano, że strata na akcję wyniesie 2c, a okazało się, że była równa 3c. Wsparciem dla wyceny spółki, która w trakcie notowań elektronicznych wzrosła o 0,4 proc., była informacja o przychodach, które wyniosły 5,99 mld dolarów przy prognozach na poziomie 5,72 mld dolarów. Swoje dołożyły również oczekiwania spółki dotyczące zmian popytu na aluminium. Jak już jesteśmy przy prognozach spółek, to w trakcie wczorajszych popołudniowych notowań spadła wartość Juniper. Spółka oznajmiła, że jej wynik za IV kw. będzie słabszy niż wcześniej sądzono. Karą za to był spadek ceny o ponad 2 proc., choć kara to lekka, skoro wcześniej, w czasie regularnej sesji wycena spółki wzrosła o 5,4 proc.

Zdaniem analityków IV kw. dla spółek amerykańskich ma zakończyć się wzrostem zysków o 11 proc., co oznacza spadek tej dynamiki względem III kw., gdy wzrost zysków wyniósł 16 proc. Jak podkreśla się w komentarzach nie ma powodu, by na bazie już pierwszego dnia, gdy swoje wyniki podaje Alcoa, budować opinię o tym, jak będzie wyglądał cały sezon wyników. Niektórzy sugerują, że ma to znaczenie, ale jak pokazuje historia w późniejszych dniach ceny mogą pójść w odmiennych kierunkach z porównywalnym prawdopodobieństwem.

Nastroje na świecie są nieco lepsze niż w chwili, gdy kończyliśmy wczorajsze notowania, a zatem liczymy się ze wzrostem cen na początku sesji. To czynnik, który pozwala przypuszczać, że na razie pozostaniemy w obrębie trendu bocznego. Na atak na górne ograniczenie jest chyba jeszcze za wcześnie.