O tym, że sytuacja jest graniczna świadczy wzrost liczby otwartych pozycji. LOP jest na najwyższym poziomie od wielu miesięcy. Sprężyna jest naciągnięta bardzo mocno. Ktoś tu się myli i na razie żadna ze stron nie chce uznać, że to ona. Wczorajszy wzrost cen nie przeszkadzał niedźwiedziom powiększać puli kapitału stawianego na spadek cen. Późniejsze osłabienie cen skutkowało lekki spadkiem LOP, co świadczyło, że to właśnie posiadacze długich pozycji stali za tym osłabieniem. Tylko, że oni mieli prawo, bo w końcu za nami ponad dwa tygodnie wzrostów i wielu skusiło się na realizację zysków. Tym bardziej, że wczorajsze pokonanie oporów było „ledwie, ledwie".

Wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta. Podaż pewna swego stawia na zatrzymanie wzrostu i do tego pęka popyt – zatem spadamy? Nie bardzo. Kto wie, może jakieś cofnięcie będzie, ale szanse na to, by teraz miał się pojawić większy spadek są moim zdaniem mniejsze od tego, że rynek pójdzie w górę. Za tym przemawia właśnie zachowanie LOP. Ta pewność niedźwiedzi jest aż przesadna. Przecież nie mamy do czynienia z ruchem o charakterze lokalnym. Równolegle pojawiła się poprawa nastrojów na większości rynków świata, a w szczególności rynków europejskich. Amerykańskie rynki akcji także są warto obserwacji, ale tu korelacja ostatnimi czasy nie jest silna.

Trend ma to do siebie, że pojawi się wtedy, gdy istnieje znaczna grupa uczestników, którzy w niego wątpią. Obecna sytuacja jasno pokazuje, że wątpiących we dalszy wzrost cen jest wielu. Mają oni swoje argumenty. Od dawna nie było porządnej i długiej zmiany cen, a przecież ta już trwa prawie trzy tygodnie. Poza tym od miesięcy rynek przebywa w trendzie bocznym i dlaczego akurat teraz miałoby się to zmienić? Wreszcie, jaki jest potencjał wzrostu, skoro nawet pokonanie szczytu z grudnia sprawia, że szybko pojawi się kolejna bariera na 2450 pkt., która już dwukrotnie zatrzymywała zwyżkę?

Ja jednak jestem zdania, że te wątpliwości we wzrost cen będą mu sprzyjać. Rynek porusza się wtedy, gdy jest zaskoczenie, czyli gdy uczestnicy nie są przygotowani do aktualnej zmiany i sytuacja zmusza ich do przystosowania się. Walka z trendzie nie ma sensu. Ceny rosną już jakiś czas. Jest ten ruch poparty wzrostem LOP. O ile nie spadną pod poziom 2230 pkt. zakładam, że scenariusz wzrostowy ma większe szanse niż scenariusz spadkowy.