Oczekiwania co do pobudzenia rynku przez sfinalizowanie umowy sprzedaży 35% akcji TP SA okazały się chybione lub (w najlepszym razie) odsunięte w czasie. Mimo uzyskania przez Ministerstwo Skarbu ceny wyższej od wtorkowych notowań o około 12%, w środę cena tych akcji podczas notowań jednolitych spadła o 2,1% i o dalsze 3,6% podczas notowań ciągłych. Spekulacje na temat walki o wpływy w Elektrimie chwilowo ucichły, co odbiło się w postaci znacznego spadku obrotów akcjami tej spółki. PKN Orlen zdaje się być zamknięty przez "niewidzialne ręce" w przedziale 21,50 ? 22,00 zł. Spółki informatyczne również przestały interesować inwestorów (Optimus spada już piątą sesję z rzędu przy malejących obrotach). Rynek cierpi zatem na brak liderów, czy jak kto woli "lokomotyw", które byłyby w stanie spowodować kolejną falę wzrostów. A może wzrosty, na które wszyscy czekają, przyjdą dopiero w momencie powszechnego zwątpienia i rezygnacji. Może potrzebny jest nam jeszcze zimny prysznic w postaci na przykład podwyżki stóp procentowych po określeniu w sierpniu celu inflacyjnego na następny rok. W czasie tak długiego trendu bocznego najlepszym sposobem na przetrwanie bez ponoszenia strat spowodowanych częstymi i mylnymi sygnałami rynku, wydaje się być zamiana większości akcji na gotówkę i wyjazd na wakacje. Po powrocie może się bowiem okazać, że inflacja zaczęła już spadać, deficyt obrotów bieżących poprawił się na tyle, że nie budzi już większych obaw a ceny akcji są równie atrakcyjne co przed wyjazdem.

MACIEJ CZAJKOWSKI

DM BOŚ