Silne wyprzedanie rynku w połączeniu z osiągnięciem przez główne indeksy GPW istotnych poziomów wsparcia nie spowodowało oczekiwanego uaktywnienia popytu na poniedziałkowej sesji, co jest dość pewnym sygnałem postępującej słabości rodzimego parkietu. W normalnych warunkach rynek powinien choćby krótkoterminowo, jednak wyraźnie odreagować trwającą już czwarty tydzień zniżkę. Do czynników sprzyjających takiemu scenariuszowi należy zaliczyć posiedzenie Fed, spodziewaną spekulację pod decyzję RPP czy nawet bliski już koniec sezonu urlopowego. Problem jednak w tym, że obecne warunki inwestycyjne w Warszawie trudno uznać za normalne w sytuacji, gdy uwzględniając kapitalizację, praktycznie połowa giełdy (TP SA, PKN, Elektrim) przestaje być w racjonalny sposób przewidywalna. Zwłaszcza obserwacja ostatnich notowań Telekomunikacji (gwałtowana przecena przy spektakularnej podaży w dogrywce) może nasuwać przypuszczenie, że w atmosferze rozgłosu wokół telefonii UMTS mamy do czynienia z rozłożonym w czasie procesem "dostosowywania" kursu do skali zagrożenia, jakim są miliony walorów w rękach mało zdyscyplinowanego i zniecierpliwionego akcjonariatu pracowniczego. W tej sytuacji coraz trudniej jest pogodzić pozytywne myślenie o średnioterminowych perspektywach krajowego rynku akcji z rosnącym prawdopodobieństwem przeciągnięcia w czasie trendów spadkowych w przypadku czołowych walorów GPW.

JAROSŁAW JĘDZRYŃSKI

DM Elimar S.A.