Kolejny raz potwierdziła się teza o dyskontowaniu przyszłości przez rynek. Od dawna oczekiwany debiut akcji pracowniczych TP.S.A. nie miał żadnego wpływu na kursy akcji. Wszyscy znali datę debiutu o wiele wcześniej, więc można uznać, że ta informacja miała wpływ na skalę przeceny w ostatnich miesiącach, a tylko najwięksi pesymiści mogli oczekiwać ?trzęsienia ziemi? na walorach TP.S.A. po wejściu darmowych akcji. Wczorajsze 700 000 na sprzedaż po dogrywce miało tylko psychologiczne znaczenie, by zasygnalizować grożącą wielkość podaży. Ale fakcie debiutu akcji pracowniczych pisało się ostatnio dużo, więc nie ma sensu roztrząsać tego kolejny raz. Uważam nadal, że ujawnione zainteresowanie może mieć spore, pozytywne znaczenie dla całego rynku.
Obroty na całym parkiecie wyniosły prawie 400 mln zł., z tego 285 mln (to dużo, dużo mniej, niż oczekiwała większość obserwatorów rynku) przypadło na akcje TP-sy. Wskazuje to jednoznacznie na korekcyjny charakter dzisiejszej zniżki, a utrzymujący się popyt na dużych spółkach wskazuje na możliwość kontynuacji trendu wzrostowego, a najbliższym obszarem oporu jest poziom 1768-1794 pkt., gdzie znajduje się luka bessy z drugiej połowy września oraz linia trendu spadkowego ograniczająca wzrosty indeksu od końca marca 2000 r.
Wszyscy oczekujemy na rezultat wyborów w USA, gdzie początkowo ogłoszono zwycięstwo Busha. Obecnie będą jeszcze raz liczone głosy na Florydzie ze względu na bardzo małą różnicę między kandydatami. Uważam jednak, że jakikolwiek ten rezultat nie będzie, może on wpłynąć na notowania na Wall Street tylko w krótkim terminie, bo koniunktura średnio- i długoterminowa będzie zależeć od prowadzonej polityki gospodarczej, której efekty poznamy tak naprawdę dopiero za kilka miesięcy.
Krzysztof Stępień
Analityk Parkietu