Piątkowa sesja w Nowym Jorku rozwiała nadzieje inwestorów w naszym kraju, wierzących w utrzymanie trendu wzrostowego. Złudzeń nie pozostawiła poniedziałkowa sesja, podczas której załamanie przeżył sektor IT, co przyczyniło się do prawie 4-proc. spadku WIG20. Złe nastroje na rynku i niepewność co do kształtu budżetu powodują wstrzymanie popytu, co wystarcza do znacznego spadku cen. Myślę, że pogarszające się nastroje doskonale oddaje sytuacja na rynku futures. Powiększająca się ujemna baza potwierdza pesymistyczne scenariusze rozwoju wydarzeń na rynku spot. Jak jednak uczy historia, skrajny pesymizm, a czasami wręcz oznaki paniki na rynku futures były wielokrotnie zwiastunem kształtowania się rynkowych minimów. Nie można więc wykluczyć, że podobnie jest i tym razem. Aby jednak powtórzyły się układy wskaźników technicznych typowe dla zmiany trendu, WIG powinien spaść nieznacznie poniżej poziomu ostatniego dołka (14 929). Gdyby tak się stało, po raz trzeci od marca otrzymamy szansę zmiany trendu spadkowego. W odróżnieniu od sytuacji z maja i przełomu sierpnia i września, prawdopodobieństwo jego zmiany obecnie jest moim zdaniem wysokie, chociażby ze względu na rozmiar trwającej bessy (35-proc. spadek od szczytu) oraz relatywnie silniejsze zachowanie spółek wchodzących w skład indeksu MIDWIG, będące w przeszłości pierwszym zwiastunem zmiany tendencji wśród największych firm.

Marcin Piskała

Bank Przemysłowy S.A.