Po wczorajszej sesji giełdowej kolejny raz pogorszył się obraz warszawskiego rynku. Początkowy optymizm, wynikający z dyskontowania niezłych danych o produkcji przemysłowej w styczniu nie był w stanie skutecznie przeciwstawić się presji podaży. Inwestorom sprzyjały też uwarunkowania globalne. Do popołudnia poziom notowań kontraktów na Nasdaq wskazywał, że należy oczekiwać odbicia na Wall Street. Nasza giełda, podobnie jak reszta Europy kolejny raz zaufała rynkowi terminowemu. Niestety rozpoczęcie sesji w Nowym Jorku okazało się inne, TMT od początku traciły na wartości, co szybko przełożyło się na rynki europejskie, w tym Warszawę.
Nie można zaprzeczyć, że obecnie krajowy rynek akcji jest wyjątkowo słaby, nie widać również impulsów, które mogłyby odwrócić tą niekorzystną tendencję. Podana wczoraj stopa bezrobocia potwierdza, że gospodarka nie jest w najlepszej kondycji. Sam spadek inflacji nie stanowi powodu do zadowolenia, jeśli odbywa się to kosztem dynamiki PKB i bezrobocia. W otoczeniu krajowym nadzieje można wiązać ze zbliżającym się posiedzeniem RPP, jednak moim zdaniem niewielka obniżka stóp jest już w cenach akcji. Na pewno krajowy rynek nadal pozostanie silnie skorelowany z giełdami światowymi, w tym kontekście warto pamiętać, że dziś poznamy niemieckie IFO i amerykańskie CPI.
Od strony analizy technicznej po wczorajszej sesji, obraz rynku ponownie pogorszył się. Trzecia z kolei czarna świeca na indeksie WIG20 potwierdza słabość rynku. Warto zauważyć, że towarzyszy jej górny cień oraz podwyższony wolumen. W tej sytuacji trudno oczekiwać, że dywergencje na RSI okażą się wiarygodne, a dołek z 4 grudnia powstrzyma spadki (na Wig 20 to wsparcie zostało już przełamane). Myślę, że test dołka z 13 października ubiegłego roku jest nieunikniony. Z uwagi na duże wczorajsze spadki za oceanem, dziś oczekuję kontynuacji deprecjacji na GPW, zwłaszcza w sektorze high - tech. Średnioterminowo, nadal nie ma podstaw do optymizmu.
Patryk Chycki
Komentarz poranny do rynku USA