Ogłoszenie wyników o poziomie styczniowej inflacji w USA pogłębiło spadkowe tendencje na europejskich rynkach. Dotyczyło to także i naszego parkietu. Po okresie wzrostów, które wyprowadziły WIG20 do 1554 pkt., nastąpił kolejny gwałtowny atak niedźwiedzi. Zniosły one indeks poniżej 1530 pkt. Sytuacja, jaka miała miejsce później nieczęsto zdarza się na naszym rynku. Wszystko zmieniło się diametralnie. Nastąpił gwałtowny wzrost indeksów, którym udało się odrobić znaczną część strat. W wyniku tego ?rajdu? powstała optymistyczna w swojej wymowie świeca, która daje dużą nadzieję na odreagowanie ostatnich spadków. Nie zmienia to jednak faktu, że rynek w chwili obecnej jest wystawiony w dużym stopniu na działanie emocji, którymi inwestorzy przede wszystkim kierują się przy podejmowaniu decyzji o kupnie lub sprzedaży akcji. To wprowadza dodatkowy element ryzyka i wystawia rynek na duże wahania cen.
O koniunkturze w czwartek w dużym stopniu będzie decydować zakończenie notowań na amerykańskich rynkach. Przy tak skrajnym poziomie wyprzedania na naszym parkiecie, niewielki spadek lub wzrost za oceanem powinien spowodować gwałtowne odreagowanie. Zatem potrzeba tylko impulsu. Pytanie brzmi, czy ten impuls nadejdzie. Próba odpowiedzi na to pytanie przy tak zdominowanych przez emocje rynku przypomina bardziej obstawianie w kasynie, niż próbę rzeczywistej analizy. Dlatego też każdy z nas musi spróbować odpowiedzieć sobie na nie we własnym zakresie. Biorąc pod uwagę skalę spadków z ostatnich sesji ja ?obstawiam? wariant zahamowania spadków.
Krzysztof Stępień
Analityk Parkietu