Na wczorajszej sesji warszawskiej giełdy, ceny akcji ponownie spadały. Podobna sytuacja panowała na większości rynków europejskich i wynikała z kilku powodów. Po pierwsze, dyskontowano sesję w USA. Inwestorzy obawiali się, że ważne wsparcie na Nasdaq'u (2292 pkt.) nie wytrzyma presji podaży. Czwartkowa sesja ponownie zbliżyła nas do tego scenariusza. Po drugie, powróciła sprawa kryzysu w Turcji. Po trzecie, na rynku pojawiły się plotki, że Nokia zamierza skorygować w dół prognozy zysków. Zaskoczyły również dane na temat inflacji w Niemczech. W kraju, część inwestorów z pewnością już wczoraj poznała najnowsze prognozy Centrum Analiz Społeczno Ekonomicznych. CASE przewiduje, że PKB wzrośnie w tym roku tylko o 3 proc., a w przyszłym o 4,3 proc. To pierwsze tak pesymistyczne oficjalne prognozy polskich instytucji ekonomicznych dotyczące PKB.
Wracając do sesji, to zwraca uwagę fakt, że optymizm ponownie nie wytrzymał presji podaży. Od początku sesji, próby odreagowania szybko się kończyły i rynek kasowy wracał do trendu. Na rynku terminowym, FW20H1 momentami notowany był poniżej wartości instrumentu bazowego, a na wykresie kontynuacyjnym naruszono wsparcie z połowy października. Na świecach pojawił się jednak pierwszy od pięciu dni biały korpus. Atak popytu pod koniec notowań daje do myślenia. Obecna fala spadkowa trwa już naprawdę długo, a wszelkie korekty realizowane są w ciągu dnia. To świadczy o słabości rynku akcji. Myślę jednak, że nie można sobie pozwolić na emocjonalny komfort, ponieważ po takiej deprecjacji, skala odbicia może zaskoczyć. Uważam, że aby do korekty doszło, wystarczy uspokojenie sytuacji na świecie. Od strony analizy technicznej uwagę zwraca zwłaszcza duże wyprzedanie rynku (RSI, CCI, Ultimate). Indeksy oscylują też w okolicach dolnego ramienia wstęgi bollingera. Pomimo wczorajszych spadków za oceanem, spodziewam się dziś uaktywnienia popytu na GPW. Wiele wskazuje na to, że rynek dojrzał do korekty. Za główne zagrożenie postrzegam kryzys Turecki.
Patryk Chycki
DOM MAKLERSKI BSK S.A.